Twarz to centrum wysyłania społecznych sygnałów o uczuciach i myślach, niezbędnych do rozwoju i spójności grupy. Jako gatunek posiadamy zatem wyborną łatwość zapamiętywania twarzy oraz ich niemal natychmiastowego rozpoznawania (nawet po trzydziestu latach niewidzenia potrafimy rozpoznać twarze osób, które znaliśmy). Twarz przyciąga uwagę – nie wiadomo dlaczego nagle przenosimy wzrok i napotykamy wpatrujące się w nas oczy innego człowieka. Trafne rozpoznanie ekspresji twarzy stanowi szczyt umiejętności percepcyjnych.
Badania eksperymentalne wykazują, że twarz jako pierwsza wyodrębniana jest z chaosu prezentowanych bodźców. Nic, nawet najbardziej wymyślna figura, rysunek zwierzęcia czy rośliny, nie jest tak sprawnie rozpoznawane i zapamiętywane, jak zdjęcie twarzy. Setkom - w sumie podobnych do siebie twarzy - z łatwością przypisujemy odrębne tożsamości (pewnie dla rozrywki skrupulatni badacze wyliczyli, iż możliwe jest 100200 niepowtarzalnych konfiguracji twarzy). Twarz jest też istotnym jawnym i utajonym źródłem społecznych sądów. Przykładowo, wierzymy, że mężczyzna o kwadratowym podbródku potrafi bronić swoich racji, a kobietę o pełnych ustach cechuje namiętny charakter. Kiedyś fizjonomiści stawiali podobne diagnozy niejako „naukowo”, wiadomo jednak, że czyni to praktycznie każdy z nas (najczęściej bezwiednie).
Zgłębianie tajemnic, jakie kryje ludzka twarz, jest częstym tematem opracowań zarówno naukowych, jak i popularyzatorskich. Tym bardziej zastanawia brak systematycznych analiz dotyczących mechanizmu odczytywania emocjonalnego wyrazu twarzy. Gros współczesnych badaczy twarzy analizuje przebieg procesu rozpoznawania tożsamości, płci, wieku czy - co ostatnio szczególnie popularne - rasy. Kwestia percepcji ekspresji mimicznej, jest sygnalizowana, co najwyżej, w sposób marginalny. Może się o tym przekonać każdy, kto przejrzy dowolny podręcznik psychologii społecznej, poznawczej lub klinicznej, opisujący badania nad twarzą. Kodowanie informacji o twarzy, strategie ustalania zgodności między informacjami odbieranymi a zmagazynowanymi w pamięci, operacje przeszukiwania danych, poziomy przetwarzania - na dowolne w tej materii pytania bez trudu można znaleźć odpowiedź (lub kilka odpowiedzi). Znacznie mniej uwagi poświęcono zgłębieniu tajemnic przetwarzania informacji o mimice. A przecież wyraz twarzy jest najbogatszym źródłem informacji o doznawanych emocjach. Chciałbym w tej książce przynajmniej w części wypełnić istniejącą lukę.
Przedmiotem mojego szczególnego zainteresowania jest kwestia świadomości odczytywanych sygnałów emocjonalnych. Pragnę poruszyć zatem problem przetwarzania informacji mimicznych prezentowanych w sposób podprogowy. Koncentruję się głównie na opisie owego zjawiska. Spektrum informacji mimicznych ograniczam do sześciu podstawowych (wg. klasyfikacji Ekmana i Friesena 1975) ekspresji mimicznych – strachu, złości, wstrętu, smutku, radości i zdziwienia. Wypowiadając się na temat nieświadomości, mam na myśli brak introspekcyjnej dostępności zdarzenia bodźcowego, które jest eksperymentalnie wprowadzane do systemu wzrokowego. Termin „podprogowy” rozumiany będzie w tej książce, w znaczeniu stricte technicznym - jako prezentowanie (komputerowo) poniżej subiektywnego progu świadomości (por. Dixon 1971, 1981; dyskusja na kontrowersyjnością konstruktu „próg świadomości” w: Holender 1986; Erdelyi w druku).
Jako psycholog społeczny starałem się nie ograniczać wywodu do jednej (dla nas ogromnej, dla pozostałych ograniczonej) dziedziny wiedzy o zachowaniu człowieka. W trakcie prowadzenia badań nad percepcją podprogowych informacji mimicznych szczególną wagę przykładałem do tego, aby korzystać z niezwykle bogatych doświadczeń pokrewnych dyscyplin psychologii, jak i szerzej - nauki o człowieku. Na ile było to możliwe, starałem się przybliżyć Czytelnikowi fascynujące odkrycia psychologii poznawczej, rozwojowej, klinicznej, etologii oraz neuronauki. Ufam, że dzięki temu można lepiej zrozumieć i opisać zjawiska, które nas interesują. Wierzę, że na progu nowego stulecia owa interdyscyplinarność dyskusji nad funkcjonowaniem umysłowym jest nie tyle opcją dla chętnych, co dobrym zwyczajem, który już wkrótce stanie się obowiązującym standardem. Wzorując się np. na – nadanej przez Naturę - wielozmysłowej organizacji procesu percepcji, proces badawczy powinien integrować „różne modalności”, różne perspektywy, różne sposoby obserwowania tego samego zjawiska. Jeżeli nie zdecydujemy się na podejście integrujące teoretyczny, empiryczny i metodologiczny dorobek różnorodnych dyscyplin, to grozi nam – jak pisze Maruszewski (2001) - „pstrokaty obraz ludzkiej głowy” (s. 25).
Rezultatem moich teoretycznych poszukiwań oraz eksperymentalnych badań jest przekonanie, że dysponujemy neuronalnym potencjałem, który psychologicznie predysponuje nas do skutecznego odczytywania informacji mimicznych, nawet w warunkach wysoce niekorzystnych percepcyjnie. Podejrzewam, że proces percepcji mimicznej może mieć charakter automatyczny - samoczynny, bez koniecznego udziału świadomości. Parafrazując tytuł artykułu Roberta Zajonca, który przyczynił się do zmiany sposobu myślenia o naturze procesów psychicznych (Zajonc 1980) – obserwując twarz drugiej osoby, nie trzeba pytać ani nawet domyślać się, by wiedzieć, co ta osoba czuje.
Rafał Krzysztof Ohme
Wydawnictwo IP PAN oraz SWPS, grudzień 2002