Matka z synem opuszczają slumsy Seulu, by w nowym miejscu zacząć od nowa, nie musieć płacić czynszu, za to potrajając zyski. Wyspa Kwiatów okazuje się jednak cuchnącym podmiejskim wysypiskiem śmieci, a nowy dom – prowizoryczną budą, jedną z dwóch tysięcy, w których stłoczono ponad 6 tys. ludzi, pracujących od rana do wieczora przy odpadach produkowanych przez konsumpcyjne społeczeństwo za wielką rzeką. Wyspa Kwiatów to Nanjido – niegdyś piękny obszar, który wobec dynamicznego rozwoju Seulu przekształcono w ogromne wysypisko śmieci. Choć wyspę, której historia posłużyła za kanwę powieści, ostatecznie odzyskano i zmieniono w ekopark, problem nie stracił na aktualności. W nowej powieści Koreańczyk wzywa nas do namysłu nad kosztami naszego życiowego komfortu. Szkoda jednak, że gdzieś po drodze gubi potencjał narzędzia, którym się posługuje. Literatura może poruszyć nas do żywego. Jednak z lektury tej powieści – literacko lichej, nierzadko osuwającej się w banał – powracamy do świata nie tylko nieporuszeni, ale także boleśnie znudzeni.
Hwang Sok-Yong, Znajomy świat, przeł. Beata Kang-Bogusz, Sonia Draga, Katowice 2019, s. 208