Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Fragment książki "Adela Legarreta Rivas"

 
„Very, very tired” – mówi Nuri kręcąc głową. Pod gęstwiną czarnych, miejscami siwiejących włosów biegnie długa blizna. To pamiątka po dżappa; tak nazywa wojnę. Kiedy Związek Radziecki wszedł do Afganistanu, Nuri miał szesnaście lat. Uciekł walczyć w góry i został poważnie ranny. Przeżył, choć towarzysze z oddziału przepowiadali mu szybką śmierć. Maglujemy prześcieradła, dwa kosze wilgotnych prześcieradeł. „Jedź na Nothing Hill – mówi Maciek – tam jest dużo knajp, może kogoś szukają”.

Biorę do ręki gazetkę i idę na stację metra. Ruchome schody nieustannie połykają i wypluwają tłumy; pociągi codziennie przewożą pod ziemią kilka milionów ludzi. Na Potrobello Street jest wielki targ antyków, po długiej promenadzie spacerują turyści, najczęściej Włosi i Niemcy. Szukam pracy już drugi tydzień. Budzę się i zasypiam w odrętwieniu, w upalnym słońcu kontury wyspy ciemnieją jeszcze bardziej; patrząc wieczorem w stronę horyzontu mam wrażenie, że jest naprężony jak struna basowa. „Hi, I am looking for a job” – staram się sprawiać jak najlepsze wrażenie. „I am sorry, we don’t have any vacancies” – ładna, jasnowłosa barmanka uśmiecha się przepraszająco. Patrzę na nią uważnie, chyba jest z Polski, na pewno nie Angielka. Angielki są brzydkie, ale mają ładną cerę. W pralni pracują uchodźcy i nielegalni imigranci. Pierzemy i sortujemy ubrania bogatszych od nas, koszule od Armaniego, garnitury od Gucciego, płaszcze z najlepszej wełny. Pościel bogatszych, ich prześcieradła, z których nie chcą zejść włosy kotów i psów. Czasami trafia się włos łonowy, zdejmuję go wtedy ostrożnie, obracając w palcach pod światło. Nie ma we mnie obrzydzenia, raczej ciekawość.

Reklama