Od autora
Każdy autor powieści, której część lub całość jest osadzona w miejscu i czasie możliwych do zidentyfikowania, staje wobec konieczności dochowania wierności prawdzie historycznej. Metoda postępowania jest, zdawać by się mogło, bardzo prosta, jednak w rzeczywistości niezwykle trudno ją zastosować. Do wydarzeń historycznych trzeba podchodzić szczególnie drobiazgowo - bitwy muszą się rozgrywać w tym samym miejscu i czasie, w których faktycznie się toczyły, sterowce nie mogą pojawić się na niebie, zanim zostały wynalezione, znany artysta nie może wystąpić na balu maskowym w Nowym Orleanie, jeżeli powszechnie wiadomo, że tego samego dnia dochodził do siebie w Baton Rouge po ostrym ataku podagry.
Konieczność przestrzegania chronologii zdarzeń historycznych nie jest, jak się zdaje, okolicznością sprzyjającą dla pisarza, który snuje swoją opowieść. Od biografów i historyków bezsprzecznie można wymagać znajomości faktów, wiedzy o pociągach, które odjechały bez osoby akurat wybierającej się w podróż, odwołanych zaręczynach i długich latach spędzonych w odosobnieniu. Autorzy utworów literackich natomiast nie muszą się podporządkowywać takim ograniczeniom. Oni zazwyczaj sami decydują o tym, w jakim stopniu niewolnicza skrupulatność wpłynie pozytywnie na ożywienie akcji ich powieści, a w jakim odbije się na niej niekorzystnie. Mamy w tym względzie szeroki wachlarz możliwości. Wiadomo mi o pisarzach, którym nawet nie przyjdzie do głowy, żeby szperać w materiałach źródłowych w poszukiwaniu faktów, znam też takiego - notabene bardzo go podziwiam - który wymyśla wszystko, począwszy od tradycji i zwyczajów z czasów Chrystusa, po różne odmiany roślin i mechanizmy funkcjonowania ludzkiego ciała.