Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Supermarket i świątynia

Nowa książka orientalisty i podróżnika Piotra Kłodkowskiego „Doskonały smak Orientu” przypomina zestaw sushi (choć o Japonii akurat nie ma w niej ani słowa).

Składa się z sześciu części – porcji, z których dwie pierwsze są znakomite, trzecia interesująca, lecz gdy apetyt został już należycie rozbudzony, następuje rozczarowanie. To, co najciekawsze w tej książce, to świetnie udokumentowana teza o nieusuwalnej obcości kultur orientalnych względem cywilizacji zachodniej.

Autor wspomina młodą Chinkę, z którą znakomicie mu się współpracowało do czasu, gdy nakrył ją w barze specjalizującym się w daniach z psiego mięsa. Jego stosunek do niej pozornie się nie zmienił, lecz ona nie była w stanie dłużej z nim pracować, wiedząc, że jej zamiłowanie do psich przysmaków musi budzić w nim wstręt. Czy ludzie, którzy brzydzą się sobą nawzajem, naprawdę mogą się porozumieć?

Siłą książki Kłodkowskiego jest postawienie dobrego pytania, słabością – brak przekonującego rozwinięcia tego wątku. Mamy tu sporo ciekawych spostrzeżeń i anegdot, opowieść o królu Sihanouku i Czerwonych Khmerach, świetny fragment o Hindusach, potraktowanych na włoskim lotnisku jak ludzie gorszej kategorii. Całość sprawia jednak wrażenie nie tyle przemyślanego tomu, co zbioru felietonów – czyta się to dobrze, lecz brakuje jasnej konkluzji.

Mimo to, osobom wybierającym się do Malezji, Chin, Filipin, Pakistanu czy Indii można polecić tę książkę z czystym sumieniem; choćby po to, by nie spotkała ich taka przygoda, jak ta z udziałem opisanych w książce rodaków, którzy w malezyjskim supermarkecie pomylili miejsce ablucji przy wejściu do meczetu z pisuarem i niemal przypłacili to życiem.

Piotr Kłodkowski, Doskonały smak Orientu, Znak, Kraków 2006, s. 227
 
 
Przeczytaj fragment książki
 


  

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Dudowie uczą się codzienności. Intratna propozycja nie przyszła, pomysłu na siebie brak

Andrzej Duda jest już zainteresowany tylko kasą i dlatego stał się lobbystą – mówią jego znajomi. Państwo nie ma pomysłu na byłych prezydentów, a ich własne pomysły bywają zadziwiające.

Anna Dąbrowska
04.11.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną