Wydawanie książek to proces długotrwały i toczący się powoli; pozytywnym efektem tego smutnego faktu jest to, że co roku mamy istotne powody, by wracać do Netokracji. Nowe dyskusje z nowymi tłumaczami, nowe promocje w nowych miejscach, nowe wywiady i nowa przedmowa do napisania – wszystko to powoduje, że tak naprawdę nigdy nie zapomnimy o naszej pierwszej książce. Zawsze będzie z nami, a my za każdym razem będziemy odkrywać ją na nowo, zyskując okazję do potwierdzenia, że wciąż jesteśmy z niej dumni.
Gdy wiosną 2000 roku zaczynaliśmy pisać niniejszą książkę, kierowała nami oczywista i pilna potrzeba zdefiniowania na nowo klas społecznych, niezwykle istotna dla powstającego społeczeństwa informacyjnego. Bez tego nie byłoby możliwe zajęcie się podstawowymi kwestiami filozofii politycznej – ponadczasowymi zagadnieniami sprawiedliwości i uczciwości – w sposób konstruktywny i istotny dla obywateli informacjonalistycznego świata. Potrzeba stworzenia takiego modelu i przydatność naszej książki w tym zakresie w ciągu pięciu lat, które upłynęły od jej premiery, stale się zwiększa.
W niniejszej pracy zawarliśmy kilka prognoz, a teraz, z perspektywy czasu, jedyne, co możemy zrobić, to powiedzieć, że najbardziej ponure z nich spełniły się przerażająco dokładnie. Dobrze byłoby zatem przynajmniej zastanowić się nad głównymi argumentami prezentowanymi w naszej książce. Napisaliśmy, że starzy kapitaliści w zasadzie nie rozumieją nowej logiki społecznej i gospodarczej, która rozwija się w sieci – niemal natychmiast po ukazaniu się książki miał miejsce kryzys dot.comów. Napisaliśmy o nowej przezroczystości korporacyjnych struktur i nowych warunkach sprawowania władzy związanych z przekształcaniem firm w sieci – zaraz potem ogłoszono bankructwo Enronu, następnie upadłość World Com, a kadra kierownicza nagle zaczęła się interesować etyką. I to, co jest najbardziej przerażające: napisaliśmy o eskalacji ślepej przemocy i pojawieniu się zupełnie nowych form terroryzmu, które będą rezultatem przejęcia nowych technologii przez marginalizowane ugrupowania o skrajnych poglądach i sporych zdolnościach do tworzenia sieci i działania w nich – 11 września 2001 roku był... no właśnie 11 września. Nawet jeśli skala zniszczeń i ogrom następstw tego wydarzenia z trudem da się objąć myślą, sam atak nie powinien być zaskoczeniem dla pilnych czytelników Netokracji.
Po wydaniu książki w wielu krajach i serii wykładów poświęconych zagadnieniom w niej poruszanym, odbywających się w różnych miejscach na całym świecie, cieszymy się niezmiernie, że wreszcie zostało wydane jej polskie tłumaczenie. Niech będzie to okazją do podkreślenia, że przekraczająca granice państwowe ekspansja informacjonalistycznego paradygmatu – jest to zresztą zasadnicza część teorii netokracji – ma miejsce w Polsce i innych krajach środkowej Europy tak samo, jak w innych częściach świata. Netokratyczna elita szybko krystalizuje się wśród obeznanej z internetem polskiej młodzieży, dynamicznych i obdarzonych sieciową inteligencją subkultur wielu polskich miast i, wreszcie, wśród netokracji rozwijającej się w polskiej diasporze rozsianej po całym świecie.
Bliższe przyjrzenie się polskiej polityce nie napawa jednak optymizmem. Podwójne rządy niezbyt charyzmatycznych braci Kaczyńskich niekoniecznie są tym, czego potrzebowałoby szybko rozwijające się państwo, które chce, i musi, dokonać transformacji i w ciągu kilku lat przejść od komunizmu do pluralizmu, liberalnej demokracji i dynamicznego sytemu wolnego rynku. Zabrania się organizowania marszów i demonstracji w obronie równości i praw człowieka, narusza się prawa homoseksualistów, pojawiają się silne głosy nawołujące do moralnej rewolucji i tak dalej. Obserwatorowi z zewnątrz może się czasem wydawać, że Polska niezbyt chętnie opowiada się za nie tak dawno uzyskanymi swobodami.
Trzeba również pamiętać, że stara gwardia – moralizujący konserwatyści – nie są w stanie w ogóle zrozumieć, na czym polega internetowa rewolucja. Oni po prostu nie mogą się w tym połapać. Na szczęście młode pokolenie nie ma takich problemów, jest więc wiele powodów do optymizmu. Młodzi Polacy są dzisiaj zdeterminowani, by maksymalnie wykorzystać członkostwo Polski w Unii Europejskiej. Uczą się języków obcych, wielu z nich pracuje i studiuje za granicą, to właśnie oni wykorzystują najlepiej powstającą infrastrukturę IT. Ich energia i entuzjazm powodują, że wydanie polskiego tłumaczenia Netokracji jest dla nas czymś niezwykle fascynującym.
Równocześnie coraz liczniejszy staje się polski konsumtariat, nowa podklasa pogrążonych w letargu telewizyjnych leniwców. Mass media zajmują się produkcją rozrywki, której zadaniem zarówno w Polsce, jak i na całym świecie jest pacyfikowanie odbiorców. Ma ona być poprawiającą nastrój i pełną pochlebstw apoteozą bezrobotnych, niemających szans na zatrudnienie, i tych, którzy ledwie sobie radzą. Ludzie uwięzieni w mieszkaniach na przedmieściach i w ponurych domach na wsi, pomiędzy niezdrowym jedzeniem, telewizyjnymi serialami i brukowcami a chuligańskimi wybrykami, pozbawieni jakiejkolwiek formy sensownej komunikacji ze światem zewnętrznym – taki jest konsumtariat tworzący nową podklasę polskiego społeczeństwa. Polityczne stosunki z tym coraz liczniejszym konsumtariatem, tym nowym trzecim światem istniejącym w ramach pierwszego, staną się dla nas prawdziwym wyzwaniem, kiedy już zaczniemy uświadamiać sobie, że teoria netokracji jest poprawnym opisem świata.
Polski establishment i przemysł medialny, mimo tego że wiele nadziei i inspiracji można znaleźć w kręgach kultury i biznesu, poświęcają zdecydowanie za dużo uwagi kreowaniu narodowej tożsamości opartej na pesymizmie i rozczulaniu się nad sobą. W tym kontekście teoria netokracji okazuje się dobrą nowiną; dokładniejsza analiza pozwala stwierdzić, że owa czarna rozpacz opiera się w znacznej mierze na modelach, które teoria netokracji uznaje za niewystarczające lub w ogóle nieprzystające do powstających struktur Polski informacjonalistycznej. Ten nowy model daje nam zupełnie inny i w wielu przypadkach znacznie bardziej optymistyczny obraz.
Południowa część Europy boryka się ze stagnacją i wyraźnym brakiem sieciowego dynamizmu i skuteczności, Polska natomiast wydaje się obiecująca pod wieloma względami, ma też wiele mocnych punktów. Szczególnie zwróćmy uwagę na gotowość do podróżowania i przywożenia do Polski nowych idei, mobilność siły roboczej, mechanizmy szybkiego przyswajania nowych metod i technologii oraz spore szanse rysujące się przed odważnymi przedsiębiorcami w każdym sektorze gospodarki – wszystko to jest bardzo zachęcające.
W większych miastach rozwijają się coraz liczniejsze nowe subkultury o szerokich, często międzynarodowych kontaktach, ich ekspansja możliwa jest dzięki wykorzystywaniu przez nie interaktywnych technologii. Jeśli Polsce uda się powstrzymać napór fundamentalistycznej religii, nostalgicznego nacjonalizmu i skłonności do izolacjonizmu i nietolerancji, będzie mogła zająć ważne miejsce w globalnym świecie ery informacjonalizmu.
Oskarżano nas o wiele rzeczy: defetyzm, cynizm, determinizm i Bóg wie co jeszcze. A przecież mówimy tylko to: można wpływać na różne obszary społecznych procesów, ale tylko w ramach danej materialnej struktury. Wszystko inne to pokrętne myślenie życzeniowe. A możliwości wpływania na bieg społecznych wypadków znacznie wzrosną, kiedy będzie się miało względnie obiektywne i dobrze przemyślane rozumienie natury i historii tejże struktury.
Ostatecznie naszym celem jest właśnie to: wyjaśnienie istoty zachodzących zmian, wytłumaczenie, co według nas się stanie i dlaczego, zapewnienie podstawowych instrumentów, dzięki którym będzie można sobie poradzić z nowym społecznym paradygmatem. Co Ty, Czytelniku, zrobisz z tym, co ci dajemy, zależy tylko od Ciebie.
Alexander Bard, Jan Söderqvist
Sztokholm, kwiecień 2006