Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Fragment książki "Człowiek transplant"

 
Człowiek Transplant był znany nie tylko jako medyczna ciekawostka, ale również jako jeden z najbardziej wpływowych, popularnych i – jak twierdzili niektórzy – przebiegłych polityków Indii. Sukces polityczny w niemałym stopniu zawdzięczał swym licznym przeszczepom. Aktualnie jego ciało kryło w sobie siedem narządów, które wcześniej należały do różnych ludzi: serce, trzustkę, wątrobę, dwa płuca i parę rogówek. W jego anemiczne żyły wtłoczono krew krążącą od Ladakhu7 do Kanja Kumari8, od Goa do Kalkuty. Człowiek Transplant nie tylko otwarcie przyznawał się do swojej choroby (co zresztą mogło zostać uznane za dowód politycznej odpowiedzialności) – choroba stanowiła podstawę jego kampanii.

Strategia była genialna. Sprawił, że zarówno jego choroba, jak i program polityczny przybrały wydźwięk pluralistyczny. To, co łatwo mogło obrócić się w absurd, stało się symbolem obejmującej cały kraj mozaikowości. W zmagających się z etnicznymi i religijnymi podziałami Indiach żaden inny polityk nie mógł z taką wiarygodnością twierdzić, że reprezentuje wszystkich obywateli.

Lubił swoje przezwisko. Człowiek Transplant – to brzmiało heroicznie, niczym imię jakiegoś komiksowego superbohatera, Człowieka-Nietoperza albo Człowieka Pająka. Czy też – jeszcze lepiej – jak imię bohatera indyjskiego filmu. Szczególnie delektował się tym ostatnim porównaniem, gdyż żądza posiadania statusu gwiazdy filmowej była kolejną chorobą, z którą przyszło mu się zmagać. Przez kilkadziesiąt ostatnich lat obserwował, jak jeden gwiazdor filmowy po drugim zostaje politykiem, a następnie pozbawionym urzędu weteranem polityki. To powinno działać w obydwie strony, myślał. Ale pokażcie mi choć jednego polityka, który zrobił karierę w Bollywood!

Reklama