Udręki narcyza
Recenzja książki: Ottessa Moshfegh, „Mój rok relaksu i odpoczynku”
W swojej nowej powieści Moshfegh stworzyła kolejną wyobcowaną bohaterkę. Choć narratorka „Mojego roku” jest zamożna i wykształcona, a przede wszystkim ładna – co jest szczególnie ważne w świecie, który „ceni urodę ponad wszystko” – pragnie uciec od „głupiego i przegranego” życia, w którym „wciąż jest tylko sobą”. Wobec tego postanawia porzucić pracę w galerii sztuki na rzecz „spania na pełen etat”, by przy pomocy pigułek wyspać sobie nowe życie. Choć bohaterkę Moshfegh brzydzą zamożne kobiety z Manhattanu, równie „bezsensowne i egocentryczne” co jej zmarła matka, sama jest nie mniej zblazowana i próżna, tyle że w doskonale świadomy sposób. W jednej z rozmów autorka wyznała, że ludzie zdają się nie chcieć mówić o dużej roli, jaką wzorce piękna odgrywają w naszym życiu.
Ottessa Moshfegh, Mój rok relaksu i odpoczynku, przeł. Łukasz Buchalski, Pauza, Warszawa 2019, s. 272