To powieść jednocześnie genialna i dość okropna. Powraca w niej obsesyjny temat Cercasa, czyli wojna domowa w Hiszpanii, pamięć o niej i jej bohaterowie. O ile jednak „Żołnierze spod Salaminy” – najgłośniejsza książka tego autora – prezentowała losy żołnierzy lewicy skazanych na klęskę i tułaczkę, o tyle „Władca cieni” opowiada historię stryja matki Cercasa – Manuela Meny. Mena zaciągnął się do falangistowskiej armii, stanął po stronie Franco. Zginął w bitwie w 1938 r., rok po maturze. W pamięci rodziny zapisał się jednak jako wcielenie Achillesa, umierającego młodo, na placu boju, doskonałą męską śmiercią. Dla Cercasa jego śmierć jest bezsensowna, bo poniósł ją za ideę mu obcą. Państwo oszukało go, przedstawiając sprawę latyfundystów i Kościoła jako jego własną. Cercas pisze, że zdecydowanie ciekawsze, choć słabsze symbolicznie, jest długie życie Odyseusza, jego powolne osuwanie się w mało efektowną starość. Właśnie na opozycji między Achillesem i Odysem buduje napięcie w tej powieści.
Javier Cercas, Władca cieni, przeł. Ewa Zaleska, Noir sur Blanc, Warszawa 2019, s. 229