Myślałem o zwierzętach w metropoliach. Skąd się tam wzięły? Jak na nie reagujemy?” – mówił Shaun Tan o „Opowieściach z głębi miasta”. Australijski artysta jest przede wszystkim wybitnym twórcą komiksów i animatorem (w 2010 r. zdobył Oscara za krótkometrażowy film „The Lost Thing”), lecz jego nowy tom to zbiór krótkich tekstów, wspaniale ilustrowanych opowiadań i wierszy. Surrealizm sąsiaduje w nich z czarnym humorem, a czasem z zaskakującym liryzmem. Książka Tana ma wyraziste proekologiczne przesłanie, jednak wyrasta ponad banalną opowieść o relacjach człowieka z naturą. Pozbawiona jest fałszywej troski i protekcjonalizmu z telewizyjnych programów przyrodniczych. Zamiast tytułów opowiadań (każde poświęcone jest innemu gatunkowi) widzimy jedynie wycięte w czerni sylwetki, niedostępne, płochliwe. Jednocześnie zwierzęta mają cechy nadprzyrodzone, przybywają do świata ludzi ze sfery mitów. Ryby płynące po niebie, widmowe konie galopujące przez miasto, niedźwiedzie domagające się zadośćuczynienia za krzywdy z przeszłości, gigantyczne ślimaki, o których „głos ludu mówił, że są nieprzyzwoite”. Można je zazwyczaj dostrzec kątem oka, oglądając się za siebie. Są widmami przeszłości, świadectwem dawnej wielkości Ziemi, która przeminęła z nadejściem cywilizacji, gdy zamknęliśmy się w betonowych więzieniach miast, coraz bardziej tęskniąc za tym, co nieobecne i wymarłe. „Takim właśnie gatunkiem zwierzęcia jesteśmy – pisze Tan. – Ciągle zerkamy przez ramię na to, co już było”, nieświadomi, że jest zbyt późno, by naprawić krzywdy.
Shaun Tan, Opowieści z głębi miasta, przeł. Anna Warso, Wojciech Góralczyk, Kultura Gniewu 2019, s. 236