Koniec amerykańskiego snu
Recenzja książki: Stephanie Land, „Sprzątaczka. Jak przeżyć w Ameryce, będąc samotną matką pracującą za grosze”
Bohaterką „Sprzątaczki”, na podstawie której Netflix zrealizuje wkrótce serial, jest żyjąca na granicy nędzy młoda, samotna matka, która wydostawszy się z kryzysu bezdomności, robi wszystko, by do niego nie wrócić. Chuda, z podkrążonymi z niewyspania oczami i z majątkiem, który mieści w jednej torbie, Stephanie pracuje zrazu dorywczo w ogrodach, by z czasem zatrudnić się w firmie sprzątającej domy bogatych właścicieli. Mimo braku ubezpieczenia, zasiłku chorobowego, dni wolnych, dopłat do paliwa (praca polega na samodzielnym dojeżdżaniu do klientów) i perspektyw podwyżki bohaterka trzyma się zajęcia kurczowo, wciąż prosząc o więcej zleceń, by cudem spiąć budżet. „Sprzątaczka” dokonuje rozbiórki mitu mówiącego, że za sprawą ciężkiej pracy można się z takiej sytuacji wydostać, a także stereotypu, że korzystający z zasiłków znaleźli się w kryzysie z powodu złych decyzji, lenistwa i braku determinacji. Land dobrze tropi mechanizm wpędzania w poczucie wstydu i winy i ujawnia, z jaką łatwością nie dostrzegamy własnego uprzywilejowania. Amerykanka wpisuje się w długą listę pisarek i pisarzy, którzy rozprawiają się z mitem amerykańskiego snu. Literatura może być doskonałym narzędziem uzyskiwania dystansu i krytycznego myślenia. Jednak Land, zwłaszcza w trzeciej części – gdy reporterski detal nie napędza już powieściowej narracji – traci panowanie nad swą opowieścią i nazbyt często przekracza cieniutką granicę kiczu.
Stephanie Land, Sprzątaczka. Jak przeżyć w Ameryce, będąc samotną matką pracującą za grosze, przeł. Barbara Gadomska, Czarne, Wołowiec, s. 312