Czytając o doktór Zofii Sadowskiej, trudno przegnać myśl o świeżej sprawie Margot czy o łamiącej seksualne tabu Michalinie Wisłockiej.
Czytając o doktór Zofii Sadowskiej, trudno przegnać myśl o świeżej sprawie Margot czy o łamiącej seksualne tabu Michalinie Wisłockiej. Wojciech Szot, krytyk literacki debiutujący w roli autora, widział w Sadowskiej drugiego Oscara Wilde’a, choć – jak słusznie podkreśla – Sadowska to Sadowska i nikt inny. Schemat jest jednak podobny: wystarczy zachwiać przyjętymi normami, by świat się zainteresował, zlinczował, przeżuł, a na koniec najchętniej o wszystkim zapomniał. Sadowska była bohaterką popkultury sto lat temu i wciąż zaskakująco adekwatnie wpisałaby się w bieżące dyskusje.
Wojciech Szot, Panna doktór Sadowska, Dowody na Istnienie, Warszawa 2020, s. 384
Polityka
34.2020
(3275) z dnia 18.08.2020;
Afisz. Premiery;
s. 74
Oryginalny tytuł tekstu: "Nie Wilde, nie Wisłocka"