Zaczyna się intrygująco – od prologu dziejącego się pół roku po głównych wydarzeniach. Profesorowa Zofia Szczupaczyńska udała się z małżonkiem Ignacym na teatralny skandal sezonu, czyli „Wesele”. Przed wejściem do Teatru Miejskiego była jak najgorszego zdania o umiejętnościach malarskich pana Wyspiańskiego, po wyjściu jeszcze gorzej myśli o nim jako o dramatopisarzu: „To przecież w ogóle nie tak było!”. I wie, co mówi, bo bezwstydnie wykorzystując znajomość z Tadeuszem Żeleńskim, wprosiła się nie tylko na ślub młodego Rydla z Jadwigą Mikołajczykówną do bazyliki Mariackiej, ale też na wesele do Bronowic. Okazała się tam jednak znacznie lepszą obserwatorką niż oparty o ścianę Wyspiański, a nawet jego krążąca wśród gości żona.
Maryla Szymiczkowa, Złoty róg, Wyd. Znak, Kraków 2020, s. 320