Za sprawą misternej konstrukcji ta historia tworzy przejmującą całość.
W „Gorzko, gorzko” Joanna Bator wraca do formy sagi rodzinnej („Piaskowa Góra”, „Chmurdalia”), wraca na Dolny Śląsk, do Wałbrzycha i okolic, i wraca też do wielkiej formy pisarskiej (po słabszych książkach takich jak „Wyspa łza”). Od pierwszych stron czuje się nerw tej opowieści o czterech pokoleniach kobiet: Berta, Barbara, Violetta i Kalina. W tej rodzinie w miejscu mężczyzn są dziury, kobiety zostają same. Są razem i walczą ze sobą: „Patrzyły na siebie wzrokiem najbliższych wrogów, obmyślając kolejny ruch”. A rodzina była poniemiecka – Barbara, dziecko z sierocińca, musiała zapomnieć swój język, czyli niemiecki.
Joanna Bator, Gorzko, gorzko, Znak, Kraków 2020, s. 656
Polityka
49.2020
(3290) z dnia 01.12.2020;
Afisz. Premiery;
s. 82
Oryginalny tytuł tekstu: "Pustki i braki"