Czym się straszyć na przełomie roku 2006 i 2007? Polecam „Odwet oceanu” Franka Schätzinga, jeden z ciekawszych thrillerów ekologicznych ostatnich lat, który w samych tylko Niemczech sprzedał się w dwóch milionach egzemplarzy.
Historia rozpoczyna się od serii niepokojących, choć pozbawionych jakiegoś wspólnego sensu wydarzeń. Gdzieś ginie rybak, gdzieś wbrew stałym regułom przez długi czas nie przypływają wieloryby, a gdy już się pojawią, zaczynają rozrabiać. Pobierane z dna morza próbki ujawniają nowe odmiany robaków o dziwnych cechach. W pewnym momencie wszystko zaczyna kulminować i rozpoczyna się globalna katastrofa. Subtelny system równowagi ekologicznej zostaje zachwiany, zatrzymuje się Golfsztrom, potężne tsunami niszczą wybrzeża Europy, a głąb lądu atakowany jest przez nafaszerowane toksynami glony. Co gorsza, okazuje się, że cały ten atak zaplanowała z premedytacją inna forma inteligencji, obecna w oceanie od dziesiątków milionów lat.
„Odwetu” nie należy czytać jak książki popularnonaukowej (podobnie jak od „Kodu da Vinci” nie można oczekiwać ścisłości historycznej), jest on natomiast dobrze opowiedzianą, trzymającą w napięciu przez całe 950 stron historią. Smaku dodaje fakt, że inaczej niż w przypadku podobnych dzieł autorstwa pisarzy amerykańskich, Stany Zjednoczone nie są tu przedstawione jako zbawca wolnego świata i cywilizacji, ale jako największe dla niej zagrożenie.
Frank Schätzing, Odwet oceanu, przekł. Anna Wziątek, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2006 r., s. 950
Kup książkę w merlin.pl