„Niziny” Herty Müller to zachwycający zbiór opowiadań, wpisujący się w gatunek bildungsroman. Nie mamy jednak do czynienie z prozą inicjacyjną. Autorka stroni bowiem od emocjonalnej intensywności, charakterystycznej dla opowieści eksploatujących temat dzieciństwa oraz poszukiwań własnej tożsamości. W opowiadaniach Müller to świat przedstawiony oraz zaludniające go postaci pełne są nieokrzepłych emocji. Gwałtowne zachwiania ontologicznych podstaw opisywanej rzeczywistości to znak charakterystyczny pisarstwa Müller. Sama bohaterka opowiadań pozostaje niemym obserwatorem w wielkim laboratorium świata, w którym zostaje poddana groźnym eksperymentom socjalizacyjnym, rodzinnym, a nawet przeżywa własną śmierć.
W rewelacyjnej „Mowie pogrzebowej”, tekście otwierającym „Niziny”, Herta Müller sięgając głęboko do tradycji pisarstwa Kafki, kreśli portrety niemieckich mieszkańców rumuńskiej wsi, której orientacja duchowa skupia się na ponawianiu odwiecznych rytuałów pogrzebowych. Tym razem przyszła kolej na opłakiwanie ojca bohaterki. Realizm i weryzm opisu stopniowo przeradza się w niespokojny i neurotyczny rytm zapisu z pogranicza jawy i snu. Skupienie i refleksja towarzyszące zwyczajowo ostatniemu pożegnaniu, zastąpione zostają wrzaskliwym tonem oskarżeń, jakie pod adresem zmarłego formułują jego bliscy i znajomi. Tekst rozpada się niczym wyobrażenia małej dziewczynki, która obsadzona zostaje w roli spadkobierczyni win swojego ojca. Staje się wrogiem publicznym, którego wina gwarantowana jest przez sam fakt związków ze śmiercią. „Mowa pogrzebowa” jest jedną z najbardziej zwięzłych metafor ambiwalentnego charakteru utraty i związanej z nią wstydu, bezwzględnie obnażanego przez wrogo usposobioną masę ziomków, dla których każde odstępstwo od reguły bytowania w świecie zorganizowanym wokół wartości życia, staje się powodem do agresji i odrzucenia.
„Mowa pogrzebowa” wyznacza rytm książki Herty Müller. Kolejne opowiadania tropią czerwia rozkładu toczącego wspólnotę, z której wywodzi się pisarka. „Szwabska kąpiel” to paralela zgnilizny moralnej, jaka staje się udziałem wielopokoleniowej rodziny, dla której budowanie wzajemnych i żywych relacji zastąpione zostało przez mechanistyczne powtarzanie zaklęć dnia codziennych obowiązków, natomiast rozbudowane, tytułowe „Niziny” to wielkie rozliczenie z własną rodziną bohaterki. Cechą atrybutywną „arkadii dzieciństwa” Herty Müller jest upadek i agonalny stan większości związków między ludźmi oraz ich stosunku do otaczającej rzeczywistości. Stąd oczami małej bohaterki śledzimy statyczne krajobrazy banackiej przyrody, którą również zapełniają stworzenia skłonne do szybkiego zgonu. Opisy umierających żyjątek nie mają nic wspólnego z zachwytem nad prawami rządzącymi światem fauny i flory. Müller wszędzie widzi kres istnienia, którego rozkwit jest jedynie fasadą późniejszego upadku. Natomiast nikt tak jak dziecko nie jest bardziej podatny na złudzenie zachwytu i wiarę w neutralne piękno świata. Otóż, Müller uczy, że takiej pozytywnej neutralności w świecie nie ma.
Szorstka, operująca skrótem i zaskakującą alegorią, proza Müller staje się przypowieścią o rozbracie między świadomością „ja”, a tworzącym ją spektaklem fałszu. Bezpardonowy sposób widzenia konstytutywnych faktów we własnej biografii, czyni z Müller pisarkę „antykwietyzmu”. Jej bohaterka osiąga dojrzałość za cenę ogołocenia ze złudzeń, a dzieciństwo staje się konieczną terapią szokową, w której zakwestionowane zostają pojęcia takie jak rodzinne ciepło, wyrozumiałość, beztroska i przede wszystkim bezpieczeństwo. Nie znaczy to bynajmniej, że czytelnik obcuje z portretem świata zdegenerowanego czy rzeczywistością rodzinnych patologii. Wręcz przeciwnie. Müller odtworzyła na kartach swojej książki typologie uchodzące zwyczajowo za „normalne” i jak najbardziej akceptowane przez większość społeczną. Dlatego najbardziej szokującym efektem tej prozy staje się brak przerysowań.
Herta Müller, Niziny. Przełożyła Katarzyna Leszczyńska. Czarne, Wołowiec 2006r.
Kup książkę w merlin.pl