Bronek, mieszkający w Danii bohater najnowszej na poły autobiograficznej powieści Bronisława Świderskiego „Asystent śmierci”, dostaje pracę w hospicjum jako tytułowy asystent śmierci. Jego nowe zajęcie polega na dotrzymywaniu towarzystwa nieprzytomnemu mężczyźnie, podejrzewanemu o bycie Polakiem.
Bohater, sam niedaleki od popełnienia samobójstwa, zdając sobie sprawę z ironii losu, zabiera się do roboty, czyli do opowiadania o sobie – o tym, że nigdzie nie czuje się jak u siebie w domu, bo w Polsce po wydarzeniach marcowych w 1968 r. otrzymał paszport w jedną stronę. W Danii uznawany jest za obcego, a żydowskie pochodzenie również nie ułatwia mu życia. Gorzkich słów nie szczędzi rodzicom, oskarżając ich o swoje trudne dzieciństwo i rodzicielską oziębłość.
Dalej obrywa się Duńczykom za ksenofobię i antysemityzm, a Polakom za wszelkiego rodzaju zdrady. Tę nieznośną publicystykę ratują momenty, w których bohater z zapałem analizuje swemu domniemanemu rodakowi twórczość Kierkegaarda, gdy opowiada mu o Hugonie Steinhausie i Janie Kotcie.
I dla umierającego, i dla czytelników lepiej by było, gdyby na tym poprzestał.
Bronisław Świderski, Asystent śmierci, wyd. W.A.B., Warszawa 2007, s. 502
Kup książkę w merlin.pl