Twoja „Polityka”. Jest nam po drodze. Każdego dnia.

Pierwszy miesiąc tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Książki

Boje o przeszłość

Humor, dowcipne uwagi i świetne odmalowanie stosunków panujących w administracji państwowej i między wojskowymi (porównanie struktury Sztabu Generalnego do dantejskiego piekła z „Boskiej Komedii”).

Grzegorz Mathea, autor znany przede wszystkim z powieści pod (jakże aktualnym!) tytułem „IV Rzeczpospolita”, w której opisał zamach na Sejm RP, tym razem przedstawia w „Spadku” historię z wątkiem amerykańskim w tle.

Poznajemy młodego i ambitnego Tomasza, który właśnie zaczął pracę w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego. Jego pierwszym zdaniem jest uporządkowanie archiwum zapisanego w testamencie Sztabowi przez niejakiego Jacentego Tarasa. Jak się okazuje, zmarły już wcześniej starał się zainteresować urzędników swoją sprawą, twierdząc, że jest w posiadaniu spadku wartego ok. 40 miliardów dolarów. Za pomoc w uzyskaniu całej sumy był gotów przekazać Skarbowi Państwa jej 95 proc. Oczywiście nikt mu nie uwierzył. Również Tomasz, który z niechęcią wziął się za sprawę. Dopiero gdy poznał szczegóły, rewelacje Tarasa zaczęły stawać się coraz bardziej prawdopodobne.

Tomasz zaczyna śledztwo, w które z czasem angażują się najważniejsze osoby w państwie. Po tym, jak o testamencie stało się głośno, już nie tak łatwo będzie go zdobyć.

Pierwsze kilkadziesiąt stron czyta się powoli, bez wielkiego zainteresowania. Poznajemy główne postaci, szczegóły intrygi, ale wciąż brakuje konfliktu. Należy uzbroić się więc w cierpliwość, ponieważ akcja nabiera tempa dopiero mniej więcej w połowie powieści. Ale w końcu zaczyna się dziać i - na szczęście - w napięciu trzyma już do samego końca. Dlatego też wszelkie przemyślenia dotyczące niedociągnięć w konstrukcji fabuły – mało przekonywające zachowanie przeciwnika Tomasza, a także kilka nic nie wnoszących wątków -  przychodzą dopiero po skończonej lekturze. W czasie czytania nie rażą one tak bardzo.

Wielkimi zaletami „Spadku” są natomiast humor, dowcipne uwagi i świetne odmalowanie stosunków panujących w administracji państwowej i między wojskowymi. Na uwagę zasługuje również porównanie struktury Sztabu Generalnego do dantejskiego piekła z „Boskiej Komedii”.

Jeśli choć trochę jest tak, jak opisuje to Mathea, jest się czego bać.
 

Grzegorz Mathea, Spadek, SuperNowa, Warszawa 2007, s. 319.
 
 
   Przeczytaj fragment książki 
 

   Kup książkę w merlin.pl 

Reklama

Czytaj także

Społeczeństwo

Grzywienka, wystąpionko, nakazik. PIP ma w Polsce pod górkę

Rozmowa ze Zbigniewem Sagańskim, inspektorem PIP, o wielkiej fikcji, czyli jak się egzekwuje w Polsce prawo pracy.

Juliusz Ćwieluch
21.07.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną