Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Fragment książki "Magnetyzer"

Kolejka elektryczna linii EKD z narastającym wizgiem rozpędzających się motorów przecięła ulicę Chałubińskiego i, energicznie łoskocząc, pomknęła Nowogrodzką ku stacji końcowej przy Marszałkowskiej. Policjant kierujący ruchem zagwizdał, machnął ręką i na torach dostojnie zaklekotały dwize dorożki. Z donośnym warkotem minęła je ciężarówka z reklamą proszku ,Persil pierze wszystko" na drewnianej burcie.

Jerzy ruszył na drugą stronę Nowogrodzkiej, stwierdzając ze zdziwieniem, że spora część oczekujących na przejściu dla pieszych, przeważnie dzieciaków, ale też niemało dorosłych, nie ruszyła się z miejsc. Widać przyjezdni z prowincji, przyszli popatrzeć na elektryczny pociąg i czekali teraz na rychły powrót składu. Wybudowana w zeszłym roku podmiejska kolej dojazdowa, łącząca Podkowę Leśną i Grodzisk ze śródmieściem Warszawy, wciąż jeszcze budziła duże zainteresowanie. Była zdecydowanie szybsza od tramwaju, a dodatkowy respekt budziły futurystyczne kształty wagoników.

W grupie gapiów zwietrzyła interes podwórkowa śpiewaczka w postrzępionej, zielonej spódnicy i pąsowej chuście na głowie, taszcząca na ramieniu obdrapaną harfę, kiedyś zapewne złoconą. Artystka przystanęła pod murem kamienicy, wcisnęła stopkę harfy między chodnikowe płyty i szarpnęła struny, wydobywając z nich skoczną melodię:

Czy znacie mnie panowie,
I piękne damy?
Jam Anka z rogu Sowiej,
Gdzie norę mamy!

- zawodziło wrzaskliwie dziewczynisko, przytupując do taktu męskim buciorem.

Mnie znają wszystkie dzieci
I wszystkie chłopy.
Gdy skinę, wszystko leci,
Choć bierz na kopy!

Chwila została wybrana idealnie - cała uwaga amatorów elektryfikacji kolei momentalnie skupiła się na śpiewaczce.

Reklama