Powieściowy debiut Piotra Fiedlera zaczyna się jak „Ślepnąc od świateł” Jakuba Żulczyka. Nocne życie warszawskie, kluby, brud, narkotyki i seks. Wszystko to – zwłaszcza w obliczu pustego placu Zbawiciela i braku nocnego życia miasta – brzmi z początku zachęcająco. Bohater, Czuły, kontestuje artystyczną warszawkę, myje szkło w knajpach, pęta się po mieście i wyrywa dziewczyny „jajami, a nie portfelem”. Szybko jednak się okazuje, że nie będzie żadnej intrygi, żadnej zagadki ani nawet fabuły. Nie będzie nawet nocnej Warszawy. A co będzie? Niekończące się wywody zakochanego w sobie faceta. Naprawdę trzeba by się natrudzić, żeby znaleźć nudniejszego bohatera i jednocześnie tak sobą zachwyconego. Ma się za znawcę kobiet, ale seksistowski stereotyp goni stereotyp.
Piotr Fiedler, Czułość, Wydawnictwo Wydałem, Warszawa 2021, s. 450