Robert Walser miał wielkie upodobanie do wszelkiej małości – zajmowały go postacie marginalne, poboczne, a pod koniec życia opisywał ulotne historie takich bohaterów miniaturowym pismem. We właśnie wznowionym po latach „Jakobie von Guntenie”, swojej trzeciej i bardziej znanej powieści, opisuje Instytut Benjamenta, czyli szkołę dla lokajów (powstał film na jej podstawie braci Quay „Instytut Benjamenta”). Sam Walser skończył taki kurs, a potem pracował na zamku rodziny Hochberg w Dąbrowie Niemodlińskiej. Jego bohater, Jakob, pochodzi z dobrej rodziny, ale jest jej najmniej ważną odnogą i jego przeznaczeniem jest być nikim i nie mieć nigdy pieniędzy. W tej szkole właściwie niczego się nie można nauczyć – oprócz tego, żeby być posłusznym. Jakob zresztą uwielbia rygory, by je łamać: „Dlatego z zasady uwielbiam wszelki przymus, bo dzięki temu można się z góry cieszyć na wykroczenia”.
Robert Walser, Jakob von Gunten. Dziennik, przeł. Małgorzata Łukasiewicz, posłowie Piotr Paziński, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2021, s. 174