Książki

Mroki niewinności

Recenzja książki: Marieke Lucas Rijneveld, „Niepokój przychodzi po zmierzchu”

materiały prasowe
Chyba nikt jeszcze tak pięknie nie pisał o tym, co brudne, złe i cuchnące gnojem.

To debiutancka powieść i pierwszy przypadek, gdy międzynarodową nagrodę Bookera otrzymuje osoba niebinarna, nieidentyfikująca się z żadną płcią. Stąd dwa imiona – Marieke oraz Lucas – i stąd jeszcze pewien dyskomfort, gdy chce się o niej opowiedzieć po polsku. Aktywistka Margot przećwiczyła nas nad Wisłą, czynią to też książki z kategorii gender/queer, które szczęśliwie zaczynają się ukazywać. Trzeba zastrzec od razu, że „Niepokój…” Rijneveld do nich nie należy. Powieść trzyma w napięciu i właśnie w poczuciu dyskomfortu za pomocą bardziej pospolitych wątków, balansujących często na granicy potocznie rozumianej moralności. Tak jakby autorka badała, na ile jeszcze może sobie pozwolić, ale i skutecznie wabiła, żeby czytać dalej.

Marieke Lucas Rijneveld, Niepokój przychodzi po zmierzchu, przeł. Jerzy Koch, Wydawnictwo Literackie, Warszawa 2021, s. 272

Polityka 24.2021 (3316) z dnia 08.06.2021; Afisz. Premiery; s. 88
Oryginalny tytuł tekstu: "Mroki niewinności"
Reklama