Poczuj odrazę do artysty
Przyprowadziłem dwie drugie klasy do Poleskiego Ośrodka Sztuki na spotkanie ze znanym pisarzem. Zajęliśmy najlepsze miejsca w sali, dla XXVI LO pozostawiliśmy tyły. Za chwilę pojawi się sam bohater spotkania. Niestety, miłośnicy jego książek mogą poczuć się zawiedzeni, gdyż autor ma właśnie atak głodu i nie wychodzi do publiczności. Organizatorzy zwracają się do nas wychowawców (oprócz mnie jest jeszcze weteran pracy z młodzieżą, Grażyna, oraz wrażliwa dusza, Ania) z pytaniem, czy zgadzamy się pokazać młodzieży człowieka w tak fatalnym stanie. Decydujemy w trójkę, kolegów z zaprzyjaźnionego liceum nie pytamy o zdanie, bo się spóźniają. Nie mamy nic przeciwko. Jeśli on chce wystąpić, niech się stanie według jego woli.
Autor wychodzi, ciężko dysząc. Sapie do mikrofonu, nic nie mówiąc dobrych parę minut. To dyszenie jest tak straszne, że cała sala milczy i patrzy. W końcu gość zaczyna coś mówić. Opowiada, że ma gluta (dosłownie) w brzuchu, który wszyli mu lekarze, aby bronił go przed narkotykami. Sam nie ma żadnej woli. Gdyby nie ten glut, już by coś wziął. A tak wie, że grozi mu natychmiastowa śmierć, więc się powstrzymuje. Glut jest w brzuchu, ponieważ gdyby był w ramieniu, to by go teraz wyrwał. A tak nie może. Klasa patrzyła na niego jak maturzysta w obraz Matki Boskiej Egzaminacyjnej. Autor robił przerwy nieomal po każdym słowie, aby sobie ulżyć potwornym dyszeniem. Potem były pytania, nieliczne, ale bardzo celne.
Co by zrobił, gdyby jego dziecko zaczęło brać? "Jeśli już tkwi w nałogu, trzeba je od razu zastrzelić, bo z tego się nie wychodzi. Więc lepiej umrzeć niż tak żyć". Jak go traktuje rodzina, przyjaciele? "Narzeczona zrezygnowała ze swojego szczęścia dla mnie, tylko dlatego żyję. W nagrodę obrzygałem ją w jej urodziny.
Reklama