Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Lody je się w tajemnicy

Ensler przemieszcza uwagę z waginy na brzuch, bo właśnie o nim teraz pisze.

Umberto Eco w "Wahadle Foucaulta" pisał o kobiecym brzuchu jako secretum secretorum. Julian Tuwim w jednym z wierszy fragmentaryzował kobietę, zwąc ją „brzuchem na biodrach szerokich”. Brzuch może być dyplomem: wykonywania trzech serii po 100 brzuszków dziennie (gdy gładki i umięśniony) albo dokonanego aktu miłosnego (gdy ciężarny). O tym kawałku własnego ciała pisze w "Dobrym ciele" Eve Ensler, autorka bestsellerowych "Monologów waginy". Przemieściła uwagę z jednej części ciała na inną. Rozmawiała i z przypadkowo spotkanymi, i umówionymi (jak Izabella Rossellini i Helen Gurley Brown) Amerykankami, Europejkami, Azjatkami, by przekonać się, że obsesja ciała nie uzależnia się od kontynentu, a jest ponadprzestrzenną i ponadczasową obłędną funkcją kobiecej psychiki.

Rysuje się spektrum gwałtów dokonywanych przez kobiety na ciele, strategii nadzorowania i karania ciała – od operacji nosa dokonywanych przez Iranki, przez liftingi, wygładzania, odsysania, piersing, męczenie ciała niechcianymi kontaktami miłosnymi. Płaski brzuch – pars pro toto – to nieosiągalny ideał, synonim doskonałości. Wiele z interlokutorek Ensler można oskarżyć o znęcanie się nad własnym ciałem, a zatem nad sobą – chcą być jak „nówki sztuki”. Bo przecież ciało to dokument tożsamości. Niemczyzna znajduje dwa określenia – leksem Leib odnosi się do ciała jako żywego organizmu, Körper – do ciała jako instrumentu. Kobiety, z którymi rozmawia Ensler, lawirują między tymi znaczeniami. Carmen, Portorykanka z Brooklynu, najbardziej boi się sflaczałych ud, więc je uparcie liftinguje. Tiffany – 35-letnia modelka – ma nowe sojowe implanty, wyszła za swojego chirurga, więc ona – właściwie jej ciało – reklamuje umiejętności męża.

Reklama