Wczesna wiosna. Słabnące wybuchy brzmią w szarej mgle przeciągle i głucho, niczym z zaświatów. Przeszywające poczucie winy za to, że ktoś zginął, a ty żyjesz. A przy tym ulga. I wstyd za to”. „Najdłuższe czasy” Wołodymyra Rafiejenki to dziś lektura obowiązkowa dla tych, którzy chcą rozumieć nie tylko wojnę w Ukrainie, ale kulturę ukraińską, zawiłości tożsamości, wreszcie „ruski mir” – koncepcję, która stoi za ideologią imperialną. Ta powieść pokazuje nam groteskowo przekształcony obraz wojny w Donbasie. Rafiejenko wyjechał stamtąd w 2014 r., osiadł pod Kijowem, kolejną książkę napisał już po ukraińsku. Jest to powieść znakomita, w której duch „Rekreacji” Andruchowycza łączy się z erudycją i lirycznym językiem. Miejscowość Z na wschodzie Ukrainy okazuje się metastrefą wyjętą z czasu.
Wołodymyr Rafiejenko, Najdłuższe czasy, przeł. Anna Ursulenko i Marcin Gaczkowski, Wydawnictwo KEW, Wrocław 2021, s.