Biblijny Gilead to dosłownie „kopiec świadectwa”, dlatego tak dobrze się sprawdza i w roli dystopijnej krainy z powieści Margaret Atwood, i miasta, które jest świadkiem dziejowych zmian u Amerykanki Marilynne Robinson. „Gilead” tej drugiej to tytułowa mieścina w stanie Iowa w latach 50. XX w., a zarazem testament kalwińskiego pastora Johna Amesa. Ponieważ choruje, zawczasu żegna się z życiem, spisując losy przodków. Adresatem listu jest jego kilkuletni syn, ale i – generalnie – całe młodsze pokolenie Amerykanów, dla którego dzieje abolicjonizmu w USA to zamierzchła przeszłość. Dziadek Amesa, też kaznodzieja, walczył w wojnie secesyjnej i stracił oko. Ojciec narratora był z kolei pacyfistą, więc ostatecznie poróżnili się ze sobą. Obaj są dla bohatera punktem odniesienia.
Marilynne Robinson, Gilead, przeł. Witold Kurylak, Prószyński i S-ka, Warszawa 2022, s. 324