Nieuleczalny optymista
Recenzja książki: Matthew McConaughey, „Zielone światła. Autobiografia”
Jako fotelowy antropolog, filozof ludowy i poszukujący prawdy poeta uliczny podążałem za niebiańskimi sugestiami, tworzyłem skojarzenia, słyszałem wiele głosów i radziłem sobie z rzeczywistością, dosłownie goniąc marzenia” – pisze Matthew McConaughey. W jego wspomnieniach jest wiele podobnie zaskakujących fraz, niekiedy całych stronic pisanych białym wierszem, w których hollywoodzki gwiazdor nadspodziewanie szczerze dzieli się swoimi doświadczeniami z trudnego dzieciństwa, anegdotami o trzech latach spędzonych w przyczepie campingowej, incydencie, który zaprowadził go do aresztu. Są też pikantne szczegóły o dziwacznych pomysłach jego ojca poddającego młodego Matta i dwóch starszych braci osobliwemu rytuałowi przejścia, mokrych snach inicjujących mistyczne wyprawy do Peru i Mali, wizycie w klasztorze na meksykańskiej pustyni. Można pomyśleć – klasyczna przygodówka narcystycznego celebryty chwalącego się swoimi wzlotami i upadkami okupionymi sławą, bogactwem i zasłużonym Oscarem.
Matthew McConaughey, Zielone światła. Autobiografia, przeł. Adam Pluszka, Marginesy, Warszawa 2022, s. 304