Liga mistrzów - tak można by podsumować listę bohaterów, pojawiających się w spisie treści zbioru artykułów "Znaki firmowe" Jerzego Jarniewicza. Łódzki poeta i wykładowca na warszawskiej anglistyce to przede wszystkim wybitny tłumacz (nowa wersja "Portretu artysty w wieku młodzieńczym" Jamesa Joyce'a) i krytyk literacki. Jest na pewno jednym z niewielu polskich twórców, którzy z powodzeniem łączą wymienione wyżej role. "Znaki" to zbiór szkiców krytycznych, które na łamach m.in. "Tygodnika Powszechnego", "Gazety Wyborczej" i "Literatury na Świecie" zamieszczał Jarniewicz przez kilkanaście ostatnich lat. To także kolejny po "Liście obecności" (2000) i "W brzuchu wieloryba" (2001) tom poświęcony literaturze anglosaskiej, odpowiednio brytyjskiej i irlandzkiej prozie i poezji XX wieku. Dodajmy jeszcze pionierskie studium o Philipie Larkinie ("Larkin. Odsłuchiwanie wierszy"), a będziemy mieli całkiem pokaźną i reprezentatywną panoramę nazwisk, nie pomijającą żadnego ważnego współczesnego pisarza anglosaskiej.
"Znaki" dedykowane są wyłącznie prozie. Jarniewicz nie wyznaje żadnej ideologii estetycznej. Jego bohaterami są zarówno postmodernistyczni eksperymentatorzy, jak i autorzy posługujący się bardziej tradycyjnymi formułami opowiadania. Wszyscy jednak bez wyjątku są nowatorami, powieść anglosaska bowiem była i jest poligonem pisarskiej awangardy - tu decydują się przyszłe losy literatury. Jarniewicz nie próbuje jednak nakreślać całościowej mapy, co byłoby zresztą niemożliwe w przypadku bogatej kultury pisarskiej. Dlatego nie spotkamy u niego tak znanych nazwisk jak Bellow, Capote czy niedawno zmarły Vonnegut.