Książki

Ostatnie takie lato

Recenzja książki: Andrea Abreu, „Ośli brzuch”

materiały prasowe
Najmocniejszą stroną autorki jest język, brawurowy, ekspresyjny, potoczysty i dziewczyński.

W tej małej, świetnie przetłumaczonej powieści Wyspy Kanaryjskie to nie popularna wakacyjna przystań, ale cały świat dwóch głównych bohaterek, nierozłącznych mieszkanek tych stron. Isora jest śmielsza, mniej okrzesana, szybciej też dojrzewa. Imienia jej przyjaciółki nie znamy, choć to ona snuje tę opowieść. Isora mówi do niej czule: shit (brak imienia dobrze oddaje jej stosunek do samej siebie). Ich przyjaźń zasadza się na przeciwieństwach i symbiozie, codziennej włóczędze, wygłupach, nieuchronnych porównaniach (Isora ma już „włosy na pipce”). Tu w domu kultury pali się zioło, a kanał udaje plażę. Inny świat znają z telenowel, w innym świecie żyją też turyści, pogardliwie i zasłużenie nazywani guiris. Oni wynajmują lepsze wille, a miejscowi średnio ich obchodzą: „Mama zawsze mówiła, że guiris to straszni syfiarze i nie potrafią po sobie posprzątać, u siebie w domu też nie sprzątają czy co? Mówiła, że brudno tu jak w chlewie, o hotelach to nawet szkoda gadać, a ja się zastanawiałam, że skoro nie robią tego u siebie w domu, to dlaczego w pokojach hotelowych zostawiają gówno koło kibla albo srają do kosza na śmieci, a moja mama musi to sprzątać, wstrzymując oddech, a potem przez cały dzień i tak chce jej się rzygać”.

Andrea Abreu, Ośli brzuch, przeł. Agata Ostrowska, Artrage.pl, Warszawa 2022, s. 153

Polityka 41.2022 (3384) z dnia 04.10.2022; Afisz. Premiery; s. 80
Oryginalny tytuł tekstu: "Ostatnie takie lato"
Reklama