Jeszcze nigdy nie było takiego tłoku w panteonie gwiazd polskiej popkultury. Dziś może nią być każdy, kto da się zauważyć w mediach i zyska choćby sezonowy wstęp do kolorowych czasopism. Wpływa to na nasze życie bardziej, niż sądzimy - pisze w swojej najnowszej książce znany medioznawca prof. Wiesław Godzic.
Ponad 400-stronicowe dzieło „Znani z tego, że są znani. Celebryci w kulturze tabloidów” dotyka kwestii ważnych nie tylko dla zwykłych konsumentów rozrywki, gotowych zabawić się na śmierć, nie tylko dla intelektualistów, którzy dawno temu opuścili zaciszne gabinety, by bacznie przyglądać się codzienności, ale też dla polityków. Wszak oni muszą wiedzieć, czym żyją ludzie, którymi rządzą, co zabudowuje ich wyobraźnię, co stanowi przedmiot rozmów, fascynacji i krytyki. Kiedy kilka lat temu angielski kulturoznawca Nick Clark opublikował książkę „Cień narodu. W jaki sposób celebrities zniszczyły Wielką Brytanię”, recenzent „Sunday Herald” napisał: „Jeśli Tony Blair przeczyta jedną książkę w tym roku, to powinna być to książka Nicka Clarka”.
Nic w tym dziwnego, bo „celebrities – zauważa Godzic – nie błyszczą na peryferiach kultury, ale w samym jej centrum; (...) nie są żałosnym marginesem, ale esencją kultury, jakiejkolwiek kultury – także wysokiej, także wtedy, gdy ta z jakichś powodów jest obrażona na jej popularną odmianę”. Celebryci (autor przyznaje, że spolszczenie przejął z „Polityki”), którzy dawniej mogli być uważani za reprezentantów „gorszego”, bo wyłącznie ludycznego segmentu kultury, dziś muszą być traktowani inaczej, już choćby dlatego, że popkultura stała się kulturą dominującą.