Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Wspomnienia uczciwe

Wspomnienia uczciwe.

Wychowałam się – rozpoczyna Jolanta Wachowicz-Makowska swą opowieść „Panienka z PRL-u”– na gruzach przedwojennego świata”. Dosłownie, bo jej dzieciństwo przebiegało w powojennej zburzonej Warszawie, i w przenośni, bo były to lata tworzenia narzucanego społeczeństwu systemu nazwanego Polską Ludową. Ta podwójna perspektywa odradzania się zdewastowanego miasta i postępującej dewastacji otoczenia społecznego stanowi istotę tych wspomnień.

Autorka miała cztery lata, gdy rodzice w 1947 r. wrócili do Warszawy. „Wszystko, co mnie otaczało – czyli gruzy – uważałam za normalne i oczywiste. Dla mnie – wspomina – gruzy istniały od zawsze. Nigdy nie widziałam innego, niezburzonego świata i nawet nie umiałam sobie wyobrazić, że taki istniał, istnieje lub może istnieć”.

Przedszkole na Mokotowskiej, podstawówka na Górnośląskiej, liceum sióstr nazaretanek stanowiące swoistą enklawę wolną od socjalizmu. Od PRL chronił też pannę Wachowicz inteligencki dom rodzinny. Z taktem i dyskretnie.

Ale kokon nazaretanek i rodziny nie był wystarczająco szczelny, nie chronił skutecznie przed otaczającą rzeczywistością. Panienka, głęboko poruszona, pełniła więc wartę honorową przy przepasanym kirem portrecie Stalina, odmawiając za zmarłego wszystkie znane jej modlitwy. Była głęboko zasmucona śmiercią Bolesława Bieruta. Nie było to „heglowskie ukąszenie”, ale nie było też poczucie, że dorasta się w kraju okupowanym. To są bardzo uczciwe wspomnienia, a w dodatku świetnie napisane. Czytałem ten pamiętnik z narastającym uczuciem déjà vu, czyli przeświadczeniem, że już to przeżywałem.

Polityka 21.2007 (2605) z dnia 26.05.2007; Kultura; s. 68
Reklama