Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Historie rodzinne

Damsko-męskie qui pro quo w krzywym zwierciadle.

Podobno wszystkie dramaty są tak naprawdę dramatami rodzinnymi. Rodzina jest dziś ponadto kartą przetargową w sporach ideologicznych i politycznych, co rejestruje oczywiście także współczesna literatura. Jesteśmy więc zasypywani powieściami o rozkładzie instytucji rodziny, niestałości związków, kryzysie wartości rodzinnych etc. Wydawałoby się, ze już niewiele odkrywczego można na ten temat powiedzieć. Dlatego siłą powieści „Wstyd" Santiago Roncagliolo nie jest temat jego książki - krótki okres z życia pewnej rodziny, ale styl, w jakim została opowiedziana. Język jest tu precyzyjny jak brzytwa, każde zdanie wydaje się niezbędne.

Roncagliolo to młody (1975) peruwiański pisarz, „Wstyd" jest pierwszą powieścią publikowaną po polsku. Wydawnictwo postanowiło, zapewne w dobrej wierze, promować go jako „młodego Vargasa Llosę" - moim zdaniem nie do końca słusznie. Podczas gdy domeną starszego mistrza są wielowątkowe powieści, niemalże freski, Roncagliolo stara się być tak lakoniczny, jak to tylko możliwe. „Wstyd", powieść objętościowo skromna, potwierdza, że nie w ilości stron kryje się sekret dobrej literatury.

Na ledwie 150 stronach otrzymujemy precyzyjny opis rozpadu rodziny. Zaczyna się od drobnostek. Alfredo i Lucy tworzą zgodne stadło w typie dwa plus dwa. Po śmierci babci mały Sergio zaczyna widywać duchy. Jego matka Lucy znajduje pewnego dnia karteczkę z niedwuznaczną propozycja seksualną i od tej chwili nic już w jej życiu nie będzie takie samo. W tej samej chwili jej mąż Alfredo dowiaduje się, że jest śmiertelnie chory i zostało mu najwyżej pół roku życia. Natomiast córka tej pary - złośliwa i zakompleksiona Mariana - ze zgrozą odkrywa, że zadurzyła się w szkolnej koleżance.

Reklama