Historia literatury lubi takie odkrycia po latach, kiedy zapomniana książka okazuje się diamentem. Powieść „Stoner” Johna Williamsa wydano w 1965 r. i wówczas przeszła niezauważona. Dopiero 40 lat później jej wznowienie stało się wielkim wydarzeniem, „powieścią doskonałą” zachwycili się Julian Barnes czy Ian McEwan, a potem książka została bestsellerem we Francji. Do Polski też trafiła dwukrotnie – po raz pierwszy w 2014 r. – nikt jej wtedy nie zauważył – i teraz, gdy ukazała się w nowym, bardzo dobrym i współczesnym przekładzie Macieja Stroińskiego. I to drugie wydanie będzie, miejmy nadzieję, kluczowe, bo to jest rzeczywiście rzecz wspaniała, w której znajdziemy echa Flauberta, Henry’ego Jamesa i powieści kampusowych. Ta wielka powieść bierze na warsztat małe życie, w którym nie ma żadnych spektakularnych wydarzeń. Ot, poznajemy historię wykładowcy uniwersyteckiego Williama Stonera.
John Williams, Stoner, przeł. Maciej Stroiński, Wydawnictwo Filtry, Warszawa 2023, s. 352