Książki

Pociąg do Hollywood

Fotograficzny styl.

Andrea De Carlo to w Polsce nazwisko nieznane, tymczasem w rodzinnych Włoszech czeka się niecierpliwie na każdą jego książkę. Jego droga do literatury nie była prosta, prowadziła m.in. przez fotografię, scenopisarstwo (De Carlo był m.in. asystentem Felliniego), a także liczne podróże.

„Śmietankowy pociąg”, debiut sprzed 25 lat, to dobra okazja, by go odkryć, zwłaszcza że powieść ma charakter w dużej mierze autobiograficzny. Główny bohater, tak jak autor, pod koniec lat 70. przylatuje do Los Angeles. Od razu trafia do środowiska ludzi żyjących w poczekalni do hollywoodzkiego sukcesu, pod ogromną psychiczną presją, niemal na granicy wytrzymałości. Poszukiwanie szczęścia zaczyna w sposób typowy – jest chodzącą reklamą, kelnerem, w końcu udaje mu się zdobyć pracę nauczyciela języka włoskiego. Przeżywa romans z pewną kasjerką, a równocześnie jego studentką zostaje gwiazda filmowa, za sprawą której poznaje ludzi mogących utorować mu drogę do świata studiów filmowych.

Ale powieść De Carlo opowiada nie tylko o dążeniu do sukcesu za wszelką cenę, nie jest też satyrą na Hollywood. Jej bohater – inaczej niż otaczający go ludzie – nie bardzo wie, czego chce od życia i zamiast spalać się w gorączkowej pogoni za marzeniami, daje się nieść fali, przedkładając pozycję obserwatora nad aktywnego uczestnika zdarzeń (jego hobby jest fotografia). U De Carlo najważniejszym bohaterem jest pokryte smogiem Los Angeles, groźne i nierealne, oglądane z podwójnej perspektywy obskurnych przedmieść i posiadłości należących do beneficjentów show-biznesu.

Fotograficznym stylem, zainteresowaniem rytuałami i obsesjami zwykłego człowieka w społeczeństwie masowym, a także ewokowaniem tego co nieuchwytne De Carlo zbliża się do niektórych pisarzy amerykańskich z Raymondem Carverem na czele. Na tych, którym spodoba się „Śmietankowy pociąg”, w księgarniach czekają wydane niemal równocześnie (przez Zysk i S-kę) „Techniki uwodzenia”.
 

Andrea De Carlo, Śmietankowy pociąg, przeł. Halina Kralowa, Czytelnik, Warszawa 2007, s. 232
 

     

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Między sobą żartują: „Jak poznać biegacza? Sam ci o tym powie”. To już cała subkultura

Strava zastąpiła mi Instagram – wyjaśnia Michał. – Wrzucam tam zdjęcia z biegania: jakiś widoczek, zdjęcie butów, zmęczona twarz, kawka po bieganiu, same istotne rzeczy.

Norbert Frątczak
12.01.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną