Jest marzec 1945 r. Wrocław znajduje się w kleszczach armii radzieckiej. A starzejący się eksradca kryminalny Eberhard Mock składa hołd miastu, rozwiązując ostatnią swoją sprawę w Breslau. Niegdysiejszy policjant musi wyjaśnić, kto brutalnie zamordował siostrzenicę hrabiny von Mogmitz. Aby rozwikłać zagadkę, Mock będzie musiał stawić czoła komendantowi obozu Gnerlichowi – sadyście i mordercy pozbawionemu cienia skrupułów.
Niektórzy recenzenci zarzucali Markowi Krajewskiemu, że jego czwarta powieść o Breslau to, by tak rzec, opowieść, która więcej obiecuje, niż daje, bowiem autora tak naprawdę nie interesuje odpowiedź na pytanie: kto zabił? Wszystko to prawda, tyle że już od wielu lat powieść kryminalna nie jest prostą łamigłówką detektywistyczną i pojedynkiem z domyślnością czytelników. Coraz większą rolę w tej literaturze odgrywa aura, klimat, wiarygodne portretowanie środowiska i opisywanych miejsc.
I właśnie „Festung Breslau” to taki kryminał z aurą. Znaczne fragmenty powieści rozgrywają się pod ziemią – wśród kilometrów kanałów i korytarzy, którymi wśród pyłu, zwałów gruzu i wybuchających bomb poruszają się bohaterowie w czasie oblężenia. Zabójcom młodziutkiej Berty Flogner były radca kryminalny wymierza sprawiedliwość niejako na raty. Gnerlicha dopadnie po długich latach. Warto było jednak poczekać, by raz jeszcze oddać cześć swojemu dawnemu miastu.
Marek Krajewski, Festung Breslau, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2007, s. 288
- Przeczytaj fragment książki
- Kup książkę - promocja w "Polityce"
- Zobacz szczegóły