Swoją debiutancką powieścią Stanisław Syc wdziera się przebojem do polskiej literatury. Jest dziwacznie, queerowo, konwencja przypomina mieszaninę kościelnego kazania ze średniowiecznym poematem. I jest to mieszanina wybuchowa, brawurowa w warstwie językowej. Ginące w polszczyźnie imiesłowy najcelniej opowiadają o dzisiejszej rzeczywistości. Tytułowa Flora jest podprzeoryszą „od spraw przyziemnych” w klasztorze karmelitanek bosych. Wie, jak ukisić kapustę, zakupy zrobi, procesję poprowadzi. Jej, maluczkiej, Matka Boża objawia swoje prawdy, które w postaci suplementów serwuje ludowi. Uświęcona za życia Przeorysza Anna a Jesu musi przełknąć dumę i się dostosować. Nie jest zresztą taka święta, jaką się jawi. A klasztorna ziemia skrywa swoje tajemnice – dosłownie.
Stanisław Syc, Suplementy siostry Flory, Znak Literanova, Kraków 2024, s. 320