Książki

Nochale, czółska, brodawy

Recenzja książki: Jacek Melchior, „Koniec zabawy”

materiały prasowe
Opowieść o mijaniu, nieuchronnym, po szekspirowsku trochę tragicznym, nieco groteskowym.

Darek ma 57 lat i przeżywa kryzys, więc czuje się na 75. Nie wie, jak wypełnić resztę życia, żeby jeszcze cieszyło. Bo niezbyt cieszy. Seksrandki przynoszą raptem cień dawnych uniesień. Dzisiejsi kochankowie są mało witalni, już nie mają boskich ciał. „Kolejne nochale, czółska, podkrążenia i brodawy”, czaszki łyse jak u Hamleta, starzejący się geje w skarpetkach elastycznych, tacy jak on, tyle że on takich skarpet nie nosi (do czasu) i doskwiera mu kryzys egzystencjalny. Młodsi też się trafiają. Dla nich to rodzaj fetyszu, dla niego wyraz tęsknoty za minionym, ale i źródło nowych rozczarowań. W duchu Darek ciągle słyszy głos zmarłej matki, która życzliwie z niego dworuje. W tę rutynę wkrada się zagadkowy element: esemesy dziwnej treści, zdjęcia do odszyfrowania, nadawca, który przedstawia się uparcie liczbą mnogą. Darek ma rebus do rozwiązania.

Jacek Melchior, Koniec zabawy, Wydawnictwo Seqoja, Olsztyn 2024, s. 308

Polityka 38.2024 (3481) z dnia 10.09.2024; Afisz. Premiery; s. 74
Oryginalny tytuł tekstu: "Nochale, czółska, brodawy"
Reklama