„Kobieta w wynajętych pokojach" Katarzyny T. Nowak jest opowieścią rozpisaną na trójkę bohaterów: ona, której imienia nie znamy (tylko pieszczotliwe przezwiska) i oni - Pierwszy, poznany jako drugi, oraz Drugi, poznany jako pierwszy. Pierwszy i Drugi, chociaż różniący się wykształceniem, charakterem i wrażliwością, splatają się w jedną postać, a samo nazywanie ich liczebnikiem zamiast rzeczywistymi imionami jest znamienne - mogłoby na przykład wskazywać na przedmiotowe traktowanie kolejno zaliczanych partnerów. Nie dopatrywałabym się jednak w tym zabiegu cynizmu bohaterki, być może to tylko sposób na uporządkowanie tego, co się w jej życiu wydarzyło.
Najpierw poznała księdza, który zrzucił sutannę i zaczął z nią mieszkać, stał się jednak drugim w miłosnym trójkącie, a ten, poznany w trakcie trwania związku, zaczął być nazywany Pierwszym. W życiu czterdziestokilkuletniej kobiety, a w takim wieku jest bohaterka książki, mężczyzn było wielu i z każdym z nich podejmowała nieudane próby nawiązania trwalszych relacji. Imiona nic by tu nie pomogły, nikomu nie dodałyby znaczenia. Bo jak twierdzi bohaterka, co - od razu trzeba zauważyć - jest mało odkrywczą kalką opinii z jakiegoś kolorowego pisma, po trzech latach każdy związek się wypala. Nie dziwi więc specjalnie, że ani Pierwszy, ani Drugi nie wyzwolili bohaterki z zaklętego kręgu jałowego życia.
Mogłoby się wydawać, że zakończenie, zbudowane na niedomówieniu, przynosi iskierkę nadziei. Bohaterka zdobywa się na odważny krok, opuszcza dotychczasowe miejsce zamieszkania, zabiera ze sobą koty. Chciałoby się myśleć, że jej dalsze losy są otwarte, a gest odejścia od obydwu mężczyzn jest początkiem samodzielnego i dojrzałego życia. Trudno jednak uwierzyć, że porzuca dotychczasowy styl życia. Bo z jednej strony to dorosła, wykształcona, samoświadoma siebie osoba, z drugiej - niedojrzała, depresyjna, uzależniona od tabletek nasennych i relacji z mężczyznami kobieta. W sumie trudna do pochwycenia, ale nie dlatego, że obdarzona bogatym życiem wewnętrznym i skomplikowana. Raczej dlatego, że papierowa. Zaglądamy za kulisy życia kobiety, która przekroczyła smugę cienia i zieje stamtąd wielką nudą. A dzieje się tak, dlatego, że czytamy w gruncie rzeczy zlepek różnych historii z życia singli zaczerpniętych z reportaży drukowanych w kolorowych pismach dla kobiet.
Historia romansu z byłym księdzem, obowiązkowo poznanym przez Internet. Historia romansu z niewykształconym, ale jurnym młodzieńcem, który pomagał przy remoncie, a z zawodu jest kucharzem (czyżby wariant hydraulika?). Historia tej, która przemeblowuje mieszkanie, by zmienić życie, która zawsze wiąże się z nieodpowiednimi mężczyznami, która usnęła niechcianą ciążę i tym podobne sprawy, o których czytaliśmy (czytałyśmy?) już wielokrotnie. A ja chciałabym przeczytać refleksyjną opowieść z życia współczesnych singli, która byłaby czymś więcej niż kalką reportaży. Prawdziwą literaturą może?
Agnieszka Kozłowska, FA-art
Katarzyna T. Nowak, Kobieta w wynajętych pokojach, Wydawnictwo Literackie. Kraków 2007, s.204.
- Kup książkę w merlin.pl