Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Nowe fotografie, stary styl

Absurdalne bardziej prawdziwe od realnego.

Większość z nas traktuje kontynuacje starych projektów artystycznych ze sporą dozą sceptycyzmu, odruchowo uznając, że powstają one przede wszystkim dla pieniędzy. I nie ma tu znaczenia ranga twórcy, doniosłość dzieła czy jego społeczny odbiór - reakcja w pierwszej chwili jest zawsze taka sama. Powściągliwa.

Wyjątkiem nie będą także „Nowe fotografie" Janusza Andermana, wydany w formie książkowej zbiór utworów, które ukazywały się pierwotnie w „Gazecie Wyborczej" (2002-2005). Zbiór został opublikowany na takich samych zasadach jak „Fotografie" z lat 1998-2002, które pojawiły się w wydaniu książkowym w 2002 roku.  Istotą obydwu wyborów jest anegdotyczność. W zamierzeniu każda z prezentowanych historii wywodzi się z konkretnego zdjęcia, które organizuje zespół skojarzeń, wywołuje określone wspomnienia i dygresje, pobudza do refleksji. To wypadkowa pomiędzy pamiętnikiem a albumem. Tyle tylko że i pamiętnik, i album sporządzane są według określonych porządków - tymczasem Janusz Anderman przywołuje kolejne anegdoty na zasadzie przypadku, tak jak wybiera się stare zdjęcia z odnalezionego po latach kufra, co autor zaznaczył już na wstępie poprzednich „Fotografii". W efekcie przychodzi nam się zgodzić, że nie da się podzielić wydarzeń na mniej lub bardziej ważne, najwyżej - na lepiej lub gorzej przedstawione.

A zatem, opis okoliczności spotkania z poetką Natalią Gorbaniewsk ą w Paryżu poprzedziła relacja z chybionej wizji lokalnej na wiejskim pogorzelisku; po przytoczeniu historii o nieudanych zakupach karpia w latach powszechnego niedoboru (nie tylko ryb) następuje przekaz z (nie)świętowania 60. rocznicy powstania warszawskiego. Jeśli coś może dziwić w tych zdarzeniach, to łatwość z jaką przyjmujemy absurd za prawdę; jeśli coś może łączyć wszystkie te zdarzenia, to tylko wpisane w nie prawdopodobieństwo wystąpienia!

Reklama