Z najnowszą książką Jacka Pałkiewicza, poświęconą jego wyprawom do Angkoru, jest pewien problem. Bo jeśli uwierzymy stronie internetowej autora, że on sam „Budzi powszechny podziw w Rosji i we Włoszech, gdzie nazywają go ‘secondo Polacco', drugim (po papieżu) Polakiem", a ponadto wczytamy się w referencje, których udzielili mu Michaił Gorbaczow, Lech Wałęsa i Aleksander Gudzowaty, to nie sposób nie czytać tej książki w jedynie słusznej pozycji. Na kolanach...
Angkor to legendarny kompleks zabytków położony na terytorium Kambodży, pozostałość po cywilizacji Khmerów, której świetność datuje się na lata 802 - 1432, przedmiot zainteresowania milionów turystów. Takie świątynie jak Preah Khan, Banteai Srei czy wreszcie najpotężniejsza świątynia na świecie, wzniesiona przez króla Surjawarmana II, Angkor Wat, sprawiły, że kompleks ten zyskał wysoki status na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Oczarował zarówno André Malraux, jak i Angelinę Jolie. Także w sercu Jacka Pałkiewicza znalazł wyjątkowe miejsce. To właśnie od wyprawy do Angkoru w 1972 rok rozpoczęła się - jak sam przyznaje - jego kariera podróżnika i odkrywcy.
W ciągu ponad trzydziestu lat od pierwszej wyprawy Pałkiewicz w łodzi ratunkowej przepłynął samotnie Ocean Atlantycki, na reniferach podróżował przez Syberię, a na słoniach przez wietnamską dżunglę W 1996 roku odkrył źródła Amazonki, co po dziś dzień pozostaje kwestią sporną w środowisku eksplorerów. Szukał El Dorado i szkolił kosmonautów za Kręgiem Polarnym. Ale Angkor wciąż powracał w jego biografii - był tam m.in. w roku 1990, 1992 (wespół z polskim kontyngentem wojskowym uczestniczącym w misji pokojowej ONZ - UNTAC) i 1993. „Angkor. Magiczny świat imperium Khmerów" to podsumowanie tych wojaży oraz próba zarażenia polskiego czytelnika bakcylem Angkormanii.