Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Zamiast prowadzania kozy

Rozważania o Wspólnej Europie.

Wystarczy zestawić ze sobą dwa zbliżające się wydarzenia: zaplanowane na 1 stycznia 2008 roku przyłączenie Polski do strefy Schengen oraz współorganizowane przez nasz kraj cztery lata później Mistrzostwa Europy w piłce nożnej, aby uzmysłowić sobie dwuznaczną geopolityczną sytuację Ukrainy. Nie dziwi więc fakt, że znakomita część najnowszego zbioru esejów Jurija Andruchowycza pt. „Diabeł tkwi w serze" nosi gorzko ironiczny tytuł „Fantazje na temat otwartości". Oczywiście wielką zachętę do lektury stanowi w tym przypadku - mówiąc uczenie - podmiot fantazjujący.

Andruchowycz jest tuzem współczesnej ukraińskiej literatury. Ten wyśmienity prozaik i niebanalny poeta, obok Oksany Zabużko, Sierhija Żadana i jeszcze kilku wartych „odkrycia" twórców, godnie reprezentuje swój kraj na szeroko rozumianym Zachodzie. Nowy tom autora po części kontynuuje tematy poruszane w jego wcześniejszym eseistycznym zbiorze „Ostatnie terytorium", czyli przemożny wpływ kulturowy niegdysiejszych „kolonizatorów", a dzisiejszych sąsiadów na Ukrainę oraz - bezpośrednio z nim powiązaną - polityczną ambiwalencję Ukraińców. W jednym z esejów („Kraina marzeń") autor dokonuje nawet zabawnego zestawienia stereotypowych cech Rosjan i Polaków, z którego wynika wyraźnie obrany przez niego kierunek europejski. Właśnie rozważania o Wspólnej Europie, tym - jak pisze Andruchowycz - „najmłodszym z kontynentów", którego granice są „rozciągliwe" - stanowią leitmotiv większości tekstów.

Optymistyczny ton Andruchowycza opisującego nieokreśloność granic naszego kontynentu nie idzie jednak w parze z bezkrytycznym uwielbieniem dla Unii Europejskiej. Autor nie spogląda też na bogate zachodnie społeczeństwa z wyższością „uduchowionego" człowieka Wschodu.

Reklama