Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Fragment książki "Emil ze Smalandii"

Emil ze Smalandii

Przełożyła
Irena Szuch-Wyszomirska

W Lönneberdze mieszkał chłopiec, który miał na imię Emil. Był dziki i uparty, nie tak grzeczny jak ty. Chociaż, należy przyznać, robił miłe wrażenie, kiedy się nie awanturował. Miał okrągłe, niebieskie oczy, okrągłą, rumianą twarz i jasne, kędzierzawe włosy. Wszystko to razem sprawiało, że Emil wyglądał jak prawdziwy aniołek. Ale pozory mylą.
Emil miał pięć lat, był silny jak młody byczek i mieszkał w zagrodzie Katthult we wsi Lönneberga w Smalandii. Miał ulubioną granatową czapkę z czarnym daszkiem, cyklistówkę, niezbyt ładną. Kupił mu ją kiedyś tatuś, gdy był w mieście. Emil, rzecz jasna, ucieszył się z czapki. A kiedy wieczorem miał się kłaść spać, powiedział:
- Chcę moją cyklistówkę!
Jego mama uważała jednak, że nie powinien brać czapki do łóżka, bo miejsce czapki jest na półce w sieni, ale Emil krzyknął wtedy tak, że było słychać w całej Lönneberdze:
- Chcę moją cyklistówkę!
I przez trzy tygodnie sypiał w czapce. Można i tak, chociaż takie spanie jest raczej niewygodne. Lecz najważniejsze, że Emil zawsze osiągał to, czego chciał. I był w tym skrupulatny. Przede wszystkim zaś jego mama nie osiągała tego, czego chciała.
Kiedyś mama usiłowała go nakłonić do zjedzenia fasolki szparagowej - ponieważ jarzyny są ogromnie pożywne. Ale Emil powiedział:
- Nie!
- Czy masz zamiar w ogóle nigdy nie jeść jarzyn? - spytała go mama. - Ani zieleniny?
- Chcę jeść - odrzekł Emil. - Ale prawdziwą zieleninę.
Po czym wsunął się cicho za choinkę - bo właśnie były święta - i zaczął ją obgryzać. Niebawem jednak zbrzydło mu to zajęcie, ponieważ pokłuł sobie usta.
Taki uparty był ten Emil. Chciał rządzić mamą i tatusiem, i całą zagrodą Katthult, a najchętniej i całą wsią, na co jednak mieszkańcy Lönnebergi nie chcieli się zgodzić.

Reklama