Książki

Fragment książki "Sąd ostateczny"

Żyliśmy bosko, jak ostatnie świnie. Machało kadzidło. W pięknych pisankach zalęgły się krótkie robaki. Ciągnęło do kapitulacji. Nocami zamęczoną kobietą chlipała czarna siarkowodorowa wo­da, wabiąc i strasząc, które nas, splatające się, brodate, wyczerpane, nieprzekupne, niechlujne, żałosne kolczyki, ze spuszczonymi, słuchały. Ścierki podarte, wianuszki, kubki, do rana, i znów do wie­czora, pod stołem w kuchni, na pamięć, do ogłupienia, z gwiazdką na policzku, pyzate, liliowe, rozzuchwalone, przetarte pod pachami, ile ich? nie policzysz, długich i strzyżonych, farbowanych, niefarbowanych, prostych, popiskujących, podejrzliwych, pytających.

I ten tłusty moskiewski kurz na parapetach, gęste fusy od kawy spełzające do zlewu, i puch z topoli na podłodze przez cały rok. Zbierał się w ruchliwe kłaki, podpalaliśmy go, czasem używaliśmy zamiast waty. Mleczna Droga petów (do dalszych pokojów w ogóle nie zaglądaliśmy) rozbłyskiwała mięsem i kiełbasą, kwiatami, rybą, osobliwymi pasztetami, pomidorami, potłuczonymi kieliszkami w kuble na śmieci. Wścibskie myszy ochoczo zdychały od dotknięcia brzozowej miotły. Na ścianach - niebieskie oczy rzygowin. Klepki parkietu stanęły dęba, walały się szczątki Manhattanu. Kiedy wybijał zatkany kibel, wypływały plakaty, przedmioty, na przykład: długa zdechła kotka, nie wiadomo kiedy i przez kogo ukatrupiona. Staliśmy nad nią. Wyłowiliśmy ją. Jak się nazywałaś, dziecinko? Nawet nie wiedzieliśmy, co robić. My. Jeszcze nie całkiem zgniła (choć z prawie oderwaną głową, szczerzyła się aktorsko): nawiązać stosunek płciowy? Sypiać - tak? - jak z ukochanym misiem? ukrzyżować? pochować? ożywić? opłakać? Nam, uskrzydlonym, wydawało się, że przyszłość kotki, nieobciążona przeszłością, należy do nas.

Zabraliśmy się do smażenia jej na oleju słonecznikowym, co było wówczas nowością, zarzuciwszy patelnię żelaznymi żelazkami, gotowi do czynu, rozmyślający.

Reklama