Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Fragment książki: "Pary"

W obecności Foxy zachowywał się ostrożnie i z nieśmiałością, nie chciał wcale jej pożądać. Większą część dnia spędzał w Indian Hill, nadzorując budowę trzech parterowych domów, które szybko wyrastały z betonowych fundamentów. Głowę wypełniały mu bale o przekroju 5x10 cm, teowniki, podstawy fundamentowe, słupy szkieletowe, belki nośne, legaty i materiał podłogowy, namurnice i podwaliny. Z młotkiem w dłoni rozkoszował się, wgryzając się w grawitację. Jasno widział, w jaki sposób zostanie rozmieszczony ciężar; żaden dom nie wyglądał w jego mniemaniu piękniej niż wtedy, kiedy było widać sam jego szkielet. Później solidną stolarkę psuły niegodne materiały i rzemiosło, a pracę opóźniały pertraktacje z podwykonawcami - cwanymi elektrykami, nieuczciwymi hydraulikami i upartymi, powolnymi murarzami.

Dlatego przez wiele dni zajeżdżał pod dom Robinsonów dopiero o trzeciej, czwartej po południu. Najpierw został rozwiązany największy problem - brak piwnicy. Skrzydło dla służby, cztery malutkie, wyposażone w mansardowe okna sypialnie oraz aneks kuchenny zostały zburzone i wtedy w dwa dni czerpak koparki wykopał otwór głęboki na dziesięć stóp, docierając aż pod kuchnię. Czterech wyrostków przez tydzień pracowało dalej łopatami. Wykopali otwór pod kuchnią i holem, przebijając się do znajdującego się pod salonem pomieszczenia z piecem. Przez kilka dni, podczas gdy wylewano i rozprowadzano beton (operacja ta zbiegła się w czasie z czerwcową falą upałów; widok chłopców rozebranych do pasa i stojących po kostki w pyle w jamie pod budynkiem był prawdziwie piekielny), połowa domu Foxy opierała się na kilku cedrowych słupach i wspartych na pustakach stalowych kolumnach. Potem nad nową piwnicą Piet wzniósł jednopiętrową przybudówkę. Mieściły się w niej dwa pomieszczenia, z których jedno mogło zostać przeznaczone na dziecinną sypialnię, a drugie na pokój zabaw.

Reklama