Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Czas schwytany

Recenzja książki: Piotr Sommer, "Dni i noce"

Poezja bliska językowi mówionemu

Dziesięć lat minęło od „Piosenki pasterskiej”, ostatniego tomu Piotra Sommera, znanego poety i tłumacza. Teraz dostajemy wreszcie „Dni i noce”, tom wierszy, w których natychmiast rozpoznamy dykcję Sommera (która znacząco wpłynęła na młodą poezję lat 90.) – bliską codzienności i mówionemu językowi, nazywaną czasem głośnym myśleniem. A jednocześnie jest to poezja bardziej misterna niż szwajcarski zegarek. Już same tytuły wierszy są dalekie od oczywistości i zapraszają do gry skojarzeń, jak choćby „Dni i noce” czy „Mieszko”, który nie ma nic wspólnego z królem. Porównanie do zegarka ma jeszcze inne znaczenie – czas bowiem jest obecny niemal w każdym utworze. Słychać go wręcz w jednym ze wspanialszych wierszy w tej książce – w „Przegięciu”: „Cykady całą noc mierzyły czas/a ja nie mogłem dobiec do snu”. Bohater uświadamia sobie, że tak naprawdę to on mierzy czas, czyli żyje.

Więcej znajdziemy u Sommera obserwacji dziennych, szczegółów życia niż nocy – pory utraty świadomości. To poezja, która czerpie ze wspomnień, z przeszłości, zamienia ją w czas teraźniejszy: „zdania, wyrazy, co mają/wciąż wyrażać trwanie”. Ta poezja w bardzo piękny sposób staje się nicią, która łączy bohatera z bliskimi, rodziną, przyjaciółmi. Również ze zmarłymi, a wśród nich – z ulubionym psem. W wierszu „Skwery, parki, ulice” pojawia się też matka, jej postać, wyjęta z przeszłości, miga bohaterowi gdzieś na Manhattanie. Prowadzi z nią wyimaginowany dialog: „Kiedyś pamiętałem twoje wyrazy twarzy/Dziś jestem bardziej zajęty”.

Polityka 13.2009 (2698) z dnia 28.03.2009; Kultura; s. 58
Oryginalny tytuł tekstu: "Czas schwytany"
Reklama