Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Historia pijaństwa w czasach PRL

„Jak powszechnie wiadomo, kwestia rozrywek władzy to jest bardzo krucha i drażliwa kwestia' - pisał Jerzy Pilch.

NA SZCZYTACH WŁADZY. „Jak powszechnie wiadomo, kwestia rozrywek władzy to jest bardzo krucha i drażliwa kwestia" - pisał Jerzy Pilch. „Dzieje tajnego i luksusowego pensjonatu wypoczynkowego dla ścisłej elity partyjno-rządowej, to jest - trzeba przyznać - temat sam w sobie" - dodawał innym razem Pilch, na marginesie powieści Wiesława Białkowskiego pt. Łańskie imperium, wydanej wkrótce po upadku PRL. Nie spisał on historii - ubolewał Pilch - „uczt, polowań, uroczystych ognisk, tajnych narad, orgiastycznych bankietów, monstrualnych kaców głów państw zaprzyjaźnionych". Jak się okazało, „gigantyczne płoty otaczające Łańsk" były i są „niczym wobec bariery milczenia". Mimo upływu lat historyk mógłby właściwie przytaknąć tej konstatacji. Stworzony przez (i dla) Bolesława Bieruta ośrodek w Łańsku pozostał zagadką. Może nie nazbyt zresztą skomplikowaną, skoro „na umieszczonej w książce fotografii Gomułka i Breżniew siedzą przy stole, na którym widać kiełbasę, boczek, ogórki, chleb i piwo"? A uchodzący za znawcę kulinarnych przysmaków Józef Cyrankiewicz - na innym zdjęciu - „spożywa salceson nożem i widelcem", sztućce zaś siedzącego obok sowieckiego marszałka Rodiona Malinowskiego „leżą nietknięte na obrusie"?

Przynajmniej podstawowe fakty nie budzą wątpliwości. Bolesław Bierut nie stronił od alkoholu. Edward Ochab pił raczej w normie. Władysław Gomułka uchodził za alkoholowego ascetę, choć już premier Józef Cyrankiewicz bywał sybarytą. Edward Gierek nie unikał biesiad. O zwyczajach Stanisława Kani niewiele wiemy. Wojciech Jaruzelski, podobnie jak „tow. Wiesław", pił niechętnie i krzywo patrzył na biesiadowanie swoich podwładnych.

Reklama