Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Torturowanie miernotą

Recenzja książki: Jean Kellaway, Historia tortur i egzekucji

Torturowanie czytelnika miernotą

Wydawałoby się, że Jean Kellaway, autorka książki „Historia tortur i egzekucji", znalazła sposób na sukces, w końcu stare dziennikarskie przysłowie mówi - "nic tak nie ożywia tekstu, jak dobry trup", a w książce aż się od nich roi. Niestety, temat to nie wszystko. Autorka nie najlepiej przyłożyła się do pracy. Odnoszę wręcz wrażenie, że zamieszone tu materiały można bez problemu znaleźć w Internecie, a wiele z nich to zwykłe plotki, przekłamania i ogólniki. W pierwszej części książki, opisującej starożytność, jest ich mnóstwo, ale i reszta nie jest pozbawiona błędów i nieścisłości.

Tym, co drażni bardziej doświadczonego czytelnika i świadczy o nienaukowej analizie przeszłości, jest ocenianie moralności i szufladkowanie naszych przodków. Pojawiają się tu określenia poszczególnych epok historycznych typu „w średniowieczu dominowało barbarzyństwo" (to nieprawda, że jakoś szczególnie), w starożytności panowali „despoci i fanatycy nie szanujący ludzkiego życia" (a dziś nie panują?) czy "prymitywne kultury zamieszkujące północną Europę przed 2 tys. lat" (jeśli już, mówi się o kulturach archaicznych albo pierwotnych, określenie "prymitywne" w zasadzie wyszło z użycia) itd. Według Jean Kellaway wszystkie starożytne systemy sądownicze były okrutne i niesprawiedliwe (chyba z naszego punktu widzenia), wyjątek stanowiły jedynie prawa Izraela, "gdyż tamtejsze sądy przed wydaniem wyroku wymagały mocnych dowodów winy". To bardzo stronniczy punkt widzenia, zważywszy, że prawa żydowskie opisane w Starym Testamencie były jednymi z surowszych, a autorka nie uzasadnia, dlaczego jej zdaniem akurat Żydzi mieliby być bardziej sprawiedliwi przy wydawaniu wyroków niż inni.

Ale nawet jeśli komuś nie przeszkadza przyklejanie łatek, z pewnością nie powinien wierzyć we wszystko, co Kellaway napisała.

Reklama