Kiedy prawie dwadzieścia lat temu ukazała się pierwsza edycja niewielkiego "Leksykonu symboli", stał się on pewnym wydarzeniem wydawniczym. Przede wszystkim dlatego, że był dopiero trzecią tego typu publikacją w ówczesnym obiegu czytelniczym, ale także z tego powodu, że różnił się od dwóch poprzednich swoim zamysłem (te dwie inne publikacje, to "Słownik symboli" Władysława Kopalińskiego i "Świat symboliki chrześcijańskiej" Dorothei Forstner). Zawierał on aż 1000 haseł, podczas gdy znaczenie obszerniejsza książka Kopalińskiego tylko 300. Jednak nie działo się to kosztem treści. Leksykon odnajdywał znaczenia dla omawianych symboli nie tylko w folklorze europejskim, religijności chrześcijańskiej czy kulturze śródziemnomorskiej, ale sięgał również do kultur i religii pozaeuropejskich, do tradycji ezoterycznych, a także do psychologii Junga. Ponadto posiadał prawie 500 małych, ale bardzo instruktywnych rycinek ilustrujących opisywane symbole.
A o co zostało wzbogacone drugie, obecne, wydanie Leksykonu, które jest, jak obiecują wydawcy, „nowe - poprawione i zmienione"? Po pierwsze przy większości terminów symbolicznych umieszczono nazwy w językach starożytnych, przede wszystkim po łacinie, w grece i po hebrajsku, co, jak jest napisane we wstępie, „ma za cel stworzenie poszerzonego kontekstu kulturowego, który dopomaga [...] w rekonstrukcji sensu (largo) symbolu", s. 6. Ponadto została wyraźnie powiększona liczba haseł, bo o ponad 250.
Do jakich kategorii należą dodane opisy symboli? W pierwszym rzędzie do ważnego typu, który można nazwać systemami symbolicznymi. Będą to: kabała i poszczególne elementy drzewa sefirotycznego, astrologia, system wróżbiarsko-mądrościowy I-Cing, hieroglify, tarot, mudry, runy, a także magia i in. Dalej, dodano hasła dotyczące różnego rodzaju znaków: alegoria, chorągiew, godło, hasło, imię, koan, kod, obraz, nazwisko, oksymoron, omen, podpis czy stygmat.