„Obowiązkiem Becka było wywołać taki stan rzeczy, przy którym Polska weszłaby do wojny jak najpóźniej" - to najcięższy zarzut, jaki ostatniemu ministrowi spraw zagranicznych II RP stawia Stanisław Cat-Mackiewicz (już w Międzywojniu ceniony publicysta, potem premier rządu na uchodźctwie, a w końcu... reemigrant do PRL). Jego - ogłoszona w 1964 r. przez Instytut Literacki Jerzego Giedroycia, a teraz po raz pierwszy wydana w kraju - analiza polityki Józefa Becka oparta jest na prostej zasadzie: „polityka może być prowadzona tylko w oparciu o rzeczywisty w danym wypadku rachunek sił".
Najciekawsze przy tym, że sam Beck również nie był wyznawcą kierowania się w polityce moralnością czy zwykłą przyzwoitością - aż do słynnego przemówienia z 5 maja 1939 r., kiedy to odrzucił ultimatum Hitlera. Długo przecież czynił chociażby ciepłe gesty właśnie wobec hitlerowskich Niemiec - ze zwieńczeniem w postaci faktycznego współudziału w aneksji Czechosłowacji.
Cat tymczasem wytyka ją Beckowi - i to nie z powodu obrzydliwości samego posunięcia, lecz właśnie z racji naruszenia reguł realpolitik. Otóż, jak przekonuje, „powiększenie terytorium państwa" powinno skutkować wzrostem jego siły, podczas gdy zajęcie przez polskie wojsko Śląska Cieszyńskiego skutkowało osłabieniem pozycji Warszawy. I to nie dlatego, że w oczach demokratycznego świata stawiało ją na równi z III Rzeszą, ale dlatego, że oznaczało zadarcie zarówno Niemcami, jak ze Związkiem Sowieckim.
W imię kultu realpolitik stawia też Mackiewicz tezę, że pakt Ribbentrop-Mołotow był elementem przemyślanej strategii Moskwy, by odwlekać jak się da nieuniknioną napaść Hitlera na Związek Sowiecki. „Z rosyjskiego punktu widzenia Stalin zrobił słusznie i patriotycznie" - pisze, nie biorąc pod uwagę, że powodem sojuszu mogły być po prostu imperialne ambicje generalissimusa. Wszak nie bez powodu efektem był dokonany na mocy „tajnego protokołu" IV rozbiór Polski. Tak to kolejny raz zwolennicy tzw. politycznego realizmu zapętlają się sami w rozmaite sprzeczności.
Niezależnie jednak, na ile stwierdzeniami Cata można się obruszać, jego książka jest wciąż wzorcem publicystyki politycznej - gatunku dziennikarskiego, który mocno ostatnio w Polsce podupadł. Pisarską swadę zastąpiły obelgi, miejsce wymagających wszechstronnej erudycji efektownych odniesień historycznych zajęły tanie przytyki, a anegdoty, służące nie tylko ożywieniu narracji, lecz i ważne dla meritum sporu zostały wyparte przez błahe ploty z partyjnych kuluarów. Mało kto mógłby dziś równać do dziennikarskiej klasy Cata.
Stanisław Cat-Mackiewicz, Polityka Becka, Universitas, Kraków 2009, s. 197