Pierre Loti – „lotus” – to pseudonim literacki, jaki przybrał młody Louis Marie Julien Viaud, oficer marynarki, akrobata, poszukiwacz przygód i przyszły autor głośnych dekadencko-egzotycznych romansów wpisujących się w nurt europejskiego orientalizmu. Nie on pierwszy rzecz jasna upodobał sobie ten gatunek literacki: orientalna fantazja erotyczna miała długą historię. Ale jeśli u poprzedników figurą seksualnej dominacji był lubieżny Turek, zniewalający bezbronne branki swojego haremu, Loti ten wzór zmienia. Wszechwładny niegdyś Turek u niego upostaciowuje niemoc – tutaj miasto Wschodu wygląda na „wymarłe” – a podbój erotyczny staje się domeną Zachodu. Loti był mistrzem opowieści, a jego karierze literackiej dała początek dziejąca się w Salonikach historia o zakazanej miłości Francuza, jego alter ego, i Aziyadé, młodej kobiety z haremu tureckiego beja.
Nie wszystko w tej książce zostało przez niego zmyślone. Viaud rzeczywiście przez pewien czas stacjonował w Salonikach jako oficer okrętu wojennego wysłanego tam po morderstwie dwóch konsulów w 1876 roku. Jego powieść otwiera scena powieszenia rzekomych prowodyrów tłumu – egzekucja ta odbyła się naprawdę. Ale w dalszym biegu tej opowieści widać, jak dalece to miasto wymknęło się luźnym nawet impresjom romantycznej malowniczości, stając się jedynie polem do czystego subiektywizmu, tłem dla gry wyobraźni utalentowanego pisarza.
W formie fikcyjnej wymiany listów z dwoma młodymi przyjaciółmi, brytyjskimi oficerami marynarki w Londynie, Brownem i Plunkettem, opisuje Loti swój namiętny, sekretny romans z Aziyadé. Kochankowie mają pomocnika w osobie żydowskiego żeglarza Samuela, brodatego, „o pięknej głowie, oczach przepojonych łagodnością, uczciwego i olśniewającego inteligencją”.